Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prokurator postawi Stokłosie kolejne zarzuty

Małgorzata Linettej
Paweł Sobczak, któremu ucięto palec, nie pojawi się na rozprawie, bo jest za granicą
Paweł Sobczak, któremu ucięto palec, nie pojawi się na rozprawie, bo jest za granicą M. Linettej
Warszawscy prokuratorzy podjęli już decyzję o postawieniu nowych zarzutów Henrykowi Stokłosie. Tym razem chodzi o przemoc wobec pracowników, a konkretnie zlecanie ochroniarzom "dawania nauczki" tym, którzy coś przeskrobali.

Jeden z owych ochroniarzy dzisiaj stanie przed sądem w Chodzieży. Romuald G. będzie odpowiadał m.in. za okaleczenie i pozbawienie wolności kilku byłych pracowników firmy Stokłosy.

- Romualdowi G. prokuratura w akcie oskarżenia postawiła cztery zarzuty - informuje Józef Gacek, szef V Wydziały Śledczego Prokuratury Okręgowej Warszawa Praga. - Dotyczą one bezprawnego pozbawienia wolności, uszkodzenia ciała na czas dłuższy niż 7 dni oraz zmuszania do podpisania oświadczeń przyznania się do kradzieży.

Dwa z tych zdarzeń to sprawy sprzed dziesięciu lat, a pozostałe sprzed ośmiu. Romualdowi G., który działał wraz ze swoimi współpracownikami, grozi do 10 lat więzienia. Nie przyznaje się do winy. Odpowiada z wolnej stopy. Był wprawdzie aresztowany we wrześniu 2008 roku, ale decyzją sądu sprzed ponad miesiąca został zwolniony za poręczeniem majątkowym.

Wśród czterech przypadków przemocy, jakie prokuratura zarzuca Romualdowi G., najbardziej drastyczny dotyczy Pawła Sobczaka, wówczas 19-latka, który za drobną kradzież został ukarany 8 lat temu obcięciem wskazującego palca.

Prokuratura wystąpi do sądu w Niemczech o zgodę na nowe zarzuty Stokłosy

Sobczak, wówczas mieszkaniec osady Hanki niedaleko Tuczna, podejrzany przez pracowników farmutilowskiej gorzelni o kradzież spirytusu, tak kilka lat temu wspominał swoje dramatyczne przeżycia.

- Przyjechali po mnie ochroniarze senatora i kazali wsiąść do samochodu - opowiadał poszkodowany mężczyzna. - Myślałem, że jedziemy do firmy, a okazało się, że zostałem wywieziony do lasu koło Mirosławca. Tam ochroniarz złapał moją rękę i tasakiem obciął mi palec - Paweł Sobczak na dowód pokazał prawą dłoń. Wskazujący palec został skrócony o połowę. - Rozebrany do bielizny, bez butów zostałem w lesie.

Z dalszej relacji ofiary wynika, że dotarł do pobliskiej leśniczówki, gdzie opatrzono mu ranę i pożyczono ubranie. O incydencie nikt by się nie dowiedział, bo poszkodowany nie miał zamiaru tego zgłaszać policji, gdyby nie lekarz, który go opatrywał. To on zawiadomił organy ścigania.

Sprawę prowadziła policja w Wałczu pod nadzorem prokuratury. Została ona umorzona z powodu niewykrycia sprawcy.

Dopiero po kilku latach Pawłem Sobczakiem, a także innymi byłymi pracownikami Henryka Stokłosy, którzy zostali w "nietypowy" sposób ukarani za kradzieże w zakładzie pracy, zajęła się Krystyna Lemanowicz oraz inni członkowie Ruchu Przeciw Bezradności Społecznej w Pile. To oni odnaleźli ofiary, spisali ich zeznania, przypomnieli te "uklepane" niegdyś sprawy, informując o nich Helsińską Fundację Praw Człowieka, a także Centralne Biuro Śledcze. Wśród osób odnalezionych przez RPBS byli m.in. pracownicy pobici pasem czy przetrzymywani w garażu.

Krystyna Lemanowicz będzie zresztą jednym ze świadków podczas dzisiejszej rozprawy. - Jestem zadowolona, że nasza ciężka i niebezpieczna praca ma wreszcie swój finał w sądzie - zapewnia Krystyna Lemanowicz. - Zależy mi jeszcze na doprowadzeniu do końca sprawy mężczyzny spod Wysokiej, który w wyniku postrzelenia przez pracowników Henryka Stokłosy stracił nogę. Staramy się o zmianę kwalifikacji czynu, by sprawa nie mogła się przedawnić.

Na razie jednak wiadomo, że także Henryk Stokłosa będzie miał dodatkowe zarzuty poza tymi, które postawiono mu w akcie oskarżenia w toczącym się właśnie procesie. - Ponad wszelką wątpliwość dowiedliśmy, że Romuald G. działał na zlecenie i w porozumieniu ze swym pracodawcą, gdy popełniał zarzucane mu czyny - podkreśla prokurator Józef Gacek.
Akt oskarżenia nie powstanie jednak szybko. Sprawę trzeba jeszcze dokładnie zbadać. Poza tym, konieczne będzie wystąpienie do sądu w Niemczech, który wydał decyzję o ekstradycji Stokłosy, by dał zgodę na postawienie nowych zarzutów. Nie było bowiem o nich mowy we wniosku ekstradycyjnym.

Oskarżenia Romualda G.
4 listopada 1999

Bicie pracownika rękami po całym ciele, złamanie żeber, doprowadzenie do krwawienia śródpłucnego

21 grudnia 1999
Bezprawne pozbawienie wolności pracownika podejrzanego o kradzież, zmuszenie pod groźbami do napisania oświadczenia przyznającego się do kradzieży indyków

13 listopada 2001
Bezprawne pozbawienie wolności oraz uszkodzenie ciała - ucięcie palca, co spowodowało naruszenie czynności ciała powyżej 7 dni

25 czerwca 2001
Zmuszenie pod groźbami do przyznania się pracownika do kradzieży
Za wymienione w akcie oskarżenia czyny Romualdowi G. grozi do 10 lat więzienia. Oskarżony nie przyznaje się do winy

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski