18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kameleon: dotkliwa porażka poznańskiej SB

Krzysztof M. Kaźmierczak
Fragment teczki Tadeusza Koraszewskiego zarejestrowanego jako TW "Alek"
Fragment teczki Tadeusza Koraszewskiego zarejestrowanego jako TW "Alek" Archiwum IPN
O poznaniaku, który został tajnym współpracownikiem, lecz miał odwagę wyrwać się Służbie Bezpieczeństwa i stał się jej zaciętym, przez lata tropionym wrogiem - pisze w fragmencie książki "Ściśle tajne" Krzysztof M. Kaźmierczak.

Cała niezwykła historia Tadeusza Koraszewskiego w książce 'Ściśle tajne. Nieznane fakty z historii Wielkopolski 1945-1989', która ukaże się 4 czerwca 2009 roku wraz z 'Polską Głosem Wielkopolskim'.

Jeden człowiek: "Mario", TW "Alek", "Kameleon", Tadeusz Koraszewski. Jeden splątany życiorys dowodzący, że w czasach, gdy tłamszono ludzką godność, można było ją zachować. I warto było za to zapłacić.

- Ja byłem wcześniej spokojnym obserwatorem, poszukiwaczem, czytelnikiem niezależnych publikacji, ale się nie wyrywałem z niczym. Dopiero jak zaczęli się do mnie dobierać, dostałem po "tyłku", to wtedy zainteresowałem się sprawami politycznymi. Można powiedzieć, że sami uaktywnili mnie - mówi o swojej przeszłości Tadeusz Koraszewski.

"Mario"

Zanim złożył podpis i formalnie został tajnym współpracownikiem, Tadeusz był przez prawie rok celem działań SB. Podporucznik Włodzimierz Nowicki z Wydziału III poznańskiej SB prowadził przeciwko niemu sprawę o kryptonimie "Mario". Wszczęto ją w kwietniu 1976 roku, na podstawie informacji uzyskanych z inwigilacji opozycyjnego poety i krytyka literackiego Stanisława Barańczaka. Bezpieka dowiedziała się w ten sposób, że Tadeusz otrzymuje od mieszkającego w Szwecji brata Andrzeja Koraszewskiego wydawane na Zachodzie antykomunistyczne publikacje. Podejrzewano, że może je kolportować.

Podjęto standardowe procedury inwigilacyjne. Założono podsłuch telefoniczny, zlecono tajne przeglądanie korespondencji "Mario", ustalenie nazwisk znajomych i pozyskanie w jego otoczeniu tajnych współpracowników. Nowicki zwrócił się także do stołecznej bezpieki, by profilaktycznie podjęła inwigilację zamieszkałej w Warszawie "siostry figuranta" Barbary.

Rozpracowanie "Mario" miało początkowo głównie charakter prewencyjny, służyło kontroli kontaktów z jego bratem. Jesienią 1976 roku, po powstaniu Komitetu Obrony Robotników, który publicznie poparł na emigracji Andrzej Koraszewski, SB nastawiło się na izolowanie Tadeusza od jego wpływów. Z czasem esbecy zaczęli przygotowywać się do użycia zebranych informacji do werbunku, gdyż uznano, że "figurant nie w pełni zgadza się z poglądami politycznymi" brata, zatem istnieją szanse na przekonanie go do współpracy.

Inwigilując "Mario" poznano niektóre jego cechy i słabe punkty. Wiedziano nie tylko to, że nie jest tak zaangażowany politycznie jak brat, ale również, że martwi się o stan zdrowia matki i bardzo chciałby zdać egzaminy wstępne i dostać się na studia. Werbując tajnego współpracownika nr 23770 wykorzystano do nacisku na Tadeusza całą wiedzę z rocznej inwigilacji. Cel został osiągnięty.

"Alek"

"Zobowiązuję się zachować w ścisłej tajemnicy fakt i treść rozmów prowadzonych z funkcjonariuszem SB w Poznaniu. W informacjach pisemnych występować będę jako Alek. Tadeusz Koraszewski. Poznań 2.03.1977". Żadnych napisanych przez siebie dotąd słów nie żałował tak bardzo, jak tych dwóch zdań. Żałował, chociaż nie dotrzymał złożonego kapitanowi Wojciechowi Sobisiakowi w hotelu Merkury zobowiązania. - Powiedziałem o wszystkim Włodkowi Filipkowi. Utrzymałem spotkanie w tajemnicy nie dłużej niż pół godziny - Tadeusz do dzisiaj doskonale pamięta ten dzień.

Werbując "Alka" bezpieka liczyła na to, że będzie mogła uzyskiwać informacje o jego bracie. Wiedząc, że emigrant znał się z Barańczakiem, SB zaproponowała mu nawiązanie kontaktu z poznańskim poetą i przekazywanie o nim informacji. Gdyby plany te udało się zrealizować, a Tadeusz byłby wierny zobowiązaniu, tajne służby zyskałaby doskonałe źródło wiedzy o zamierzeniach i działaniach opozycjonistów. W gmachu przy ul. Kochanowskiego wydawało się początkowo, że scenariusz jest realizowany. - Byli przekonani, że mnie mają. Nie wiedzieli, że każda rozmowa z nimi była natychmiast przeze mnie relacjonowana Włodkowi - mówi emigrant.

Pół godziny po podjęciu współpracy z SB złamał jej zasady

Dziś znane niewielu osobom, w latach 70. jego nazwisko otwierało drzwi osób z kręgów opozycyjnych. Kiedy Filipek powiedział Barańczakowi, że chce z nim porozmawiać brat Andrzeja Koraszewskiego, ten chętnie zgodził się na spotkanie. Doszło do niego w mieszkaniu poznańskiego literata (Sobisiakowi na tym zależało). Barańczak przeczytał wiersze Tadeusza, a gdy tylko dowiedział się o jego rozmowie z funkcjonariuszem bezpieki, zachęcał go, by zerwał niebezpieczny kontakt. Zaoferował także ujawnienie tego faktu w biuletynie KOR-u. "Alek" zgadzał się z nim, ale obawiał się zrobić to od razu. Chciał najpierw dostać się na studia (zamierzał zdawać na psychologię na UAM).

Jego decyzję, by publicznie ujawnić uwikłanie we współpracę, przyspieszyło samo SB. - Poprzednie rozmowy były z cyklu pogadanek wychowawczych. Przedstawiano mi wizję mojego zaplątania się w nieodpowiednie towarzystwo, mówiono o chęci pomocy w wyjściu z niego, mówiono o patriotyzmie, historii, obcych wpływach itp. Potem to się zmieniło - relacjonuje.

Kiedy nie składał doniesień, próbowano go szantażować. Pokazali mu jego rzekomy donos. - Cała strona była pisana na maszynie, a na dole ręczny podpis "Alek". Prawdę mówiąc byłem wtedy i przerażony, i zarazem wściekły. Zaskoczyli mnie. Usłyszałem, że mnie zniszczą, że mają dowody współpracy, że nikt nie będzie chciał ze mną rozmawiać. Ledwo udało mi się opanować.

Potem Sobisiak, żeby przekonać Tadeusza, że warto trzymać z bezpieką, oświadczył mu podczas kolejnego spotkania, iż na studia dostanie się bez względu na wynik egzaminów (plan bezpieki zakładał, żeby został studentem, aby zwiększyć jego możliwości agenturalne). To była kusząca perspektywa, ale skazywałaby go na pozostanie "Alkiem". - Nie poszedłem na egzaminy. To był jedyny sposób, by nie przyjąć "prezentu" od SB - wspomina. Ta decyzja zaważyła na jego dalszym życiu. Inteligentny, ambitny młody człowiek zamknął przed sobą drogę do zdobycia wykształcenia w PRL.

Można powiedzieć, że odtąd był przez kilka miesięcy podwójnym agentem. Świadomie podczas spotkań z oficerem mówił rzeczy, które były powszechnie wiadome lub wcześniej znane SB (opierał się na tym, co usłyszał od oficera). Zapobiegliwie nie zgadzał się na podpisywanie dokumentów (…)

Był przekonany, że zmylił tropy. Nie mógł wiedzieć, że SB dowiedziało się z podsłuchu (miał on kryptonim "Dubler") zainstalowanego w mieszkaniu Barańczaka, że Tadeusz zdekonspirował się przed nim. Mając dowód na to, że "Alkowi" nie można ufać, Sobisiak znalazł sposób, jak wykorzystać 20-latka do swoich celów. Opracowano plan tzw. kombinacji operacyjnej. Nie liczono na uzyskiwane od Koraszewskiego informacje, słusznie zakładając, że nic szczególnego nie powie. Gra była nastawiona na próby dezinformowania Barańczaka, który był wtedy numerem jeden poznańskiej opozycji. Dlatego funkcjonariusz starannie ukrywał przed "Alkiem", że wie o jego dekonspiracji, by nie wzbudzić w nim podejrzeń. Jak ważna była to gra świadczy fakt, że jej plany uzgadniano na szczeblu centralnym, z kierownictwem Departamentu III MSW w Warszawie, a w jego realizacji brał udział Departament I (wywiad SB)…

Przeczytaj
Cała niezwykła historia Tadeusza Koraszewskiego w książce "Ściśle tajne. Nieznane fakty z historii Wielkopolski 1945-1989", która ukaże się 4 czerwca 2009 roku wraz z "Polską Głosem Wielkopolskim".
Podziękowanie za wsparcie finansowe wydania publikacji dla Samorządu Województwa Wielkopolskiego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski