Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lech Poznań - Sandecja Nowy Sącz [RELACJA NA ŻYWO, WYNIK, ZDJĘCIA]

Radosław Patroniak
Lech Poznań - Sandecja Nowy Sącz [RELACJA NA ŻYWO, WYNIK, ZDJĘCIA]
Lech Poznań - Sandecja Nowy Sącz [RELACJA NA ŻYWO, WYNIK, ZDJĘCIA] Grzegorz Dembiński
Wielkie rozczarowanie przy Bułgarskiej. Lech po porażce w norweskim Haugesund w niedzielę tylko zremisował na inaugurację ekstraklasy z jej beniaminkiem, Sandecją Nowy Sącz.

Przed meczem trener Nenad Bjelica martwił się o zgranie drużyny, a Radosław Mroczkowski o tremę swoich podopiecznych w ligowym debiucie. – Było dużo transferów, ale to nie znaczy, że już jesteśmy lepszą drużyną niż w poprzednim sezonie. Musimy to jeszcze udowodnić na boisku. Próbujemy się szybko zgrać, ale nie wszystko nam jeszcze wychodzi – tłumaczył Nenad Bjelica.

Z kolei trener gości wierzył, że trema nie da za bardzo o sobie znać, bo jednak większość jego zawodników miała już za sobą występy w ekstraklasie.

– To nie jest tak, że poprosimy Lecha o jak najniższy wymiar kary. Uważam, że zespoły z wyższej półki też można zaskoczyć. Górnik dał nam w sobotę przykład jak się walczy z tuzami naszej piłki. My również hołdujemy zasadzie, żeby mniej mówić, a więcej robić na boisku – przekonywał Radosław Mroczkowski.

Niestety jego słowa znalazły potwierdzenie w pierwszej połowie, bo wprawdzie Kolejorz miał przewagę, ale nie miażdżącą, poza tym Sandecja kilka razy niebezpiecznie się odgryzła. Ponadto przyjezdni mieli w swych szeregach Michała Gliwę, który pierwsze kroki w zawodowej piłce stawiał w niedalekim Grodzisku.

Zobacz też: Nenad Bjelica zapowiada rotacje w składzie

(Źródło: MJ Media)

Pierwsza akcja wskazywała jednak na szybki demontaż gości, bo Radosław Majewski groźnie strzelał zza pola karnego. Beniaminek ekstraklasy otrząsnął się z przewagi lechitów i z powodzeniem przeciwstawił się im w środku pola. Potem Kolejorz wymienił kilka podań. Futbolówka wędrowała jak po sznurku i ostatecznie trafiła do „Mai”. Pomocnik gospodarzy uderzał z woleja, ale Gliwa był na posterunku.
Na początku ostatniego kwadransa prawą stroną boiska przedarł się Aleksander Kolew, który precyzyjnie odegrał piłkę do Adriana Danka. Gdyby pomocnik Sandecji czysto w nią trafił, byłoby pewnie już 0:1. Na szczęście skończyło się na strachu. Tak samo zresztą jak dla ekipy z Nowego Sącza, kiedy znów Majewski znalazł się w dogodnej sytuacji. Ponownie jednak górą w tym pojedynku był Gliwa.

Po zmianie stron, po centrze Macieja Makuszewskiego, precyzji zabrakło Chorwatowi Mario Situmowi. Podobnie zresztą jak Robertowi Gumnemu chwilę później, po dynamicznym wejściu w pole karne. Przewaga Kolejorza rosła, ale do sieci nic nie chciało wpaść. Sytuacja zaniepokoiła trenera Bjelicę, który posłał do boju Mihaia Raduta. Rumun w Haugesund ocalił Lecha przed kompromitacją w Lidze Europy, więc mógł zrobić to samo w naszej lidze. Niestety w 69 min z wolnego z 17 m przeniósł piłkę nad poprzeczką.

W końcówce Lech chciał jeszcze bardziej „dokręcić śrubę”, ale zasieki gości były trudne do sforsowania. Inna sprawa, że akcjom gospodarzy wciąż brakowało wykończenia, co najlepiej było widać po strzale Christana Gytkjaera w 90 min.

Lech - Sandecja: Zobacz zdjęcia fanek Kolejorza

Lech - Sandecja: Zobacz zdjęcia fanek Kolejorza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski