Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trudny bój z urzędem

Barbara Wicher
Konrad Wilczyński nie rozumie, dlaczego mimo wątpliwości urząd zablokował konta firmy
Konrad Wilczyński nie rozumie, dlaczego mimo wątpliwości urząd zablokował konta firmy W. Wylegalski
To miał być biznes życia - trójka przyjaciół w 2001 r. otworzyła stację benzynową. Kupili i sami wyremontowali zdewastowany CPN w Gostyniu.

Gdy spełnili już wyśrubowane normy ekologiczno-urzędnicze, zaczęły się kontrole. Ominęła ich tylko Inspekcja Pracy, bo nikogo nie zatrudniali. Dziś, na skutek jednej z takich "lustracji", stoją przed widmem bankructwa.

W 2006 r. do drzwi ich firmy EKO-LUX zapukali pracownicy Urzędu Celnego w Lesznie. Była kontrola, był protokół i zdumiewająca decyzja naczelnika. Firma miała zapłacić ponad milion zł podatku akcyzowego wraz z odsetkami. Urzędnicy uznali, że wąż i pistolet, za pomocą którego wypompowywano olej napędowy z podziemnego zbiornika, może służyć do napełniania baków samochodów, łodzi, a nawet samolotów. A od tego państwu już należy się podatek. Na nic zdały się tłumaczenia, że stary dystrybutor jest zwykłą pompą, bo przecież nie sposób nabierać oleju wiadrami. Kolejne odwołania nie przynosiły skutku.

Gdy trwała papierkowa przepychanka, na stację przyszła kolejna kontrola z tego samego Urzędu Celnego w Lesznie. Kontrolowali tę samą pompę i identyczny sposób sprzedaży oleju opałowego i… nie dopatrzyli się żadnych nieprawidłowości, tym bardziej podatkowych. Dlaczego zatem dyrektor Izby Celnej w Poznaniu przyjął wyniki pierwszej, niekorzystnej dla przedsiębiorstwa, kontroli?

EKO-LUX musi zapłacić rujnujący podatek, choć sprawa ciągle jest nierozstrzygnięta

- Utrzymanie w mocy decyzji było w pełni uzasadnione. Ustalono bowiem, że firma EKO-LUX sprzedawała olej opałowy za pomocą odmierzacza paliw ciekłych przeznaczonego do tankowania pojazdów samochodowych - pisze Cezary Kosman, rzecznik Izby Celnej w Poznaniu.

W bezpośredniej rozmowie dopuścił jednak, że kontrolerzy mogą mieć różne opinie na tę samą kwestię. - Może się zdarzyć, że jeden zespół wykryje nieprawidłowości, a drugi uzna, iż wszystko jest w porządku - przyznaje Kosman. Nie potrafi jednak wyjaśnić, dlaczego dyrektor wydał decyzje bez weryfikacji, który zespół kontrolny miał rację i dlaczego w związku z rozbieżnościami nie przeprowadzono kolejnej, niezależnej kontroli. Za właściwą interpretację przyjęto, że pompę można uznać za odmierzacz (i wziąć podatek), bo ma "wąż zakończony sprawnym zaworem pistoletowym oraz urządzenie kasujące wskazania urządzenia wskazującego objętość".

- Pominięto zapisy rozporządzenia ministra gospodarki, które mówią, że aby urządzenie było odmierzaczem, to musi m.in. wskazywać należność za przelane przez nie paliwo, a także być zalegalizowane, czego nie było na tej stacji - tłumaczy doradca podatkowy Ryszard Błaszyk.
O ile kontrolerzy szybko stwierdzili, że państwu należy się milion złotych, o tyle na samą decyzję o zapłacie EKO-LUX czekał niemal 2 lata. Przez cały ten czas naliczano odsetki, które w dniu wezwania do zapłaty wyniosły prawie 200 tys. zł.

Ostatecznie zdesperowani właściciele zwrócili się do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Ten miał jednak sporo wątpliwości i o ich rozwianie w połowie ubiegłego roku zwrócił się do Trybunału Konstytucyjnego. Na odpowiedź trzeba poczekać, więc rozstrzygnięcie skargi EKO--LUXU w sprawie podatku zawieszono. Nie zaniechano jednak ściągania należności.

- Postanowieniem z 6 listopada 2008 r. odmówiono wstrzymania wykonania zaskarżonej decyzji, w związku z czym egzekucja jest możliwa - informuje sędzia Jerzy Stankowski, rzecznik WSA.
W tej sytuacji konta bankowe spółki zostały zablokowane, zabezpieczono firmowe samochody i zajęto nieruchomości.

- Zajęto nam już blisko 100 tys. zł, nie możemy regulować zobowiązań wobec Urzędu Skarbowego, nie płacimy składek ZUS, zalegamy z opłatami dla kontrahentów - mówi Konrad Wilczyński, współwłaściciel spółki EKO-LUX. - Nawet jeśli w końcu udowodnimy, że podatek był niesłusznie naliczony, to naszej firmy już dawno nie będzie, a my zostaniemy bankrutami. Czy tak wygląda przyjazne państwo? - pyta przedsiębiorca.

Tymczasem kilka miesięcy temu zmieniły się przepisy. Teraz urzędnicy mają obowiązek stosować tzw. domniemanie niewinności. Karę można na przedsiębiorcę nałożyć dopiero, gdy mu się udowodni przewinienie. Dodatkowo ograniczone zostały kontrole w prywatnych firmach, m.in. będą zapowiedziane i znacznie krótsze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski