Mimo blisko 8- godzinnych zeznań 11 świadków, sąd uznał, że nie można dokładnie stwierdzić, że to ówczesna władza była winna śmierci nastolatka.
- To że Piotr Majchrzak został pobity przez funkcjonariuszy ZOMO, to tylko poszlaki - uzasadniała wczoraj sędzia Karolina Siwierska. - Wskazują one na wysokie prawdopodobieństwo, że rzeczywiście tak było - dodała. Jak jednak podkreśliła "nie ma zupełnie dowodów, że jego śmierć była związana z działalnością na rzecz niepodległego bytu państwa polskiego". Z tym nie zgadzają się ani bliscy, ani znajomi Piotra.
Jest wiele poszlak, ale brakuje świadka, który widział zabójstwo Piotra
Uczestniczył chyba we wszystkich manifestacjach, jakie wówczas były w Poznaniu i o tym opowiadał - mówiła Halina Juszczak, koleżanka Piotra z czasów licealnych i jedna z osób, z którą widział się kilka godzin przed śmiercią.
Inni wskazywali także, że roznosił ulotki w niektórych dzielnicach Poznania, w tym o zbrodni katyńskiej. Był blisko związany z poznańskimi dominikanami. Także dość ostentacyjnie okazywał swoją orientację polityczną. - Niemal zawsze nosił opornik w widocznym miejscu. Tego dnia również miał wpięty w kurtkę - dodała Halina Juszczak.
Radosław Majchrzak, starszy brat Piotra zeznał, że chłopak widział jak w lutym 1982 roku ZOMO śmiertelnie pobiło Wojciecha Cieślewicza, dziennikarza "Głosu Wielkopolskiego".
Wyrokiem zbulwersowani byli rodzice. - Z wielkim bólem opuszczam ten sąd - mówiła Teresa Majchrzak. - Myślałam, że chociaż w tych czasach sąd zrozumie tragedię, którą przeżywamy od lat - dodała.
Piotr Majchrzak został pobity 11 maja przez - jak utrzymują świadkowie - funkcjonariuszy ZOMO, choć oficjalna wersja tej formacji mówiła, że śmiertelnie skatował go nieznany mężczyzna. Tydzień później zmarł w szpitalu. Jest uznany za najmłodszą ofiarę stanu wojennego.
Do tej pory prokuratura kilkakrotnie próbowała zbadać okoliczności śmierci Piotra Majchrzaka. Jednak zarówno organy śledcze w PRL, jak i w III RP nie zdołały ustalić sprawców pobicia. Z tego powodu śledztwa były umarzane.
Wyrok nie jest prawomocny. Rodzice zaraz po jego ogłoszeniu zapowiadali odwołanie. Pieniądze z odszkodowania miałyby zostać przekazane na rzecz niepełnosprawnych dzieci. Jednak jak podkreślali wiele razy sami rodzice, chodziło przede wszystkim o symboliczne uznanie, że ich syn został zamordowany przez ówczesną władzę.
Współpraca Paweł Mikos
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?