Osiedle Kopernika: Trwa spór mieszkańców o pomoc dla kotów [ZDJĘCIA]

Chodzi o kilkadziesiąt dachowców, które część mieszkańców dokarmia i którym chciałoby zapewnić godne warunki życia. Na własny koszt sterylizują je, leczą i codziennie zapewniają im pożywienie.

Podstawowym argumentem osób dbających o to, by zwierzęta pozostały na osiedlu jest brak szczurów. Według nich, od czasu gdy koty polują w okolicy, problem gryzoni praktycznie zniknął. – Wcześniej wchodząc do piwnicy, szczurom można było mówić „dzień dobry” – wspomina Aleksandra Ławniczak. – Teraz oglądam je wyłącznie w postaci kocich trofeów.

Jolanta Podlas od dziesięciu lat dokarmia bezdomne zwierzęta. Zazwyczaj robi to na zewnątrz. W piwnicach karmi je tylko wtedy, gdy jest silny mróz i jedzenie zamarza.

Inna z mieszkanek, Izabela Chlebda z Fundacji Ochrony Zwierząt Animal Security podkreśla, że ustawa o ochronie zwierząt zabrania szkodzenia kotom wolno żyjącym. Jej zdaniem zimą powinny mieć dostęp do ciepłej piwnicy.

Kierownik osiedla, Piotr Smolarski, tłumaczy, że musi dbać o dobro wszystkich mieszkańców, a część z nich nie życzy sobie kotów w budynku.

– Nie tępimy ich, ale też nie możemy pozwolić, by swobodnie chodziły po piwnicach – mówi Smolarski. Dodaje też, że problemem bezdomnych zwierząt powinno zająć się miejskie schronisko.

Jego zdaniem rada osiedla i tak wykazała dużo dobrej woli, by nie eskalować kociego problemu. Jeszcze przed zimą, po zakończeniu ocieplania budynków w pobliżu bloków stanęły cztery budki dla zwierząt. – Chcieliśmy pokazać, że los kotów nie jest nam obojętny – podkreśla Smolarski.

Zdaniem karmicielek zwierząt, to działanie miało jedynie „zamknąć im usta”. Nie wierzą w dobrą wolę administratora i deklarację kompromisu.

WIDZIAŁEŚ COŚ CIEKAWEGO? ZNASZ INTERESUJĄCĄ HISTORIĘ? MASZ ORYGINALNE ZDJĘCIA?
NAPISZ DO NAS NA ADRES [email protected]!