Na Starym Rynku podwoiła się liczba hostess z różowymi parasolami zachęcających do odwiedzenia klubów go-go. "Wczorajszego wieczora podczas przejścia z ul. Wrocławskiej do ul. Żydowskiej, czyli w czasie ok. dwóch minut zostaliśmy z kolegą zaczepieni przez sześć (!) hostess." - napisał do nas pan Adam Kowalski. Mężczyzna twierdzi, że hostessy w ostatnim czasie "wykazują szczególną desperację". Dodaje, że różowymi parasolami obstawione są już niemal wszystkie ulice przy Starym Rynku, a hostessy "na widok potencjalnego klienta dosłownie biegną za nim i wykrzykują zaproszenie".
Dyskusja o tym, jak zmienić Stary Rynek, zaczęła się od tekstu Adama Ziajskiego, który opublikowaliśmy w "Głosie" latem 2012 r. Od tamtego czasu padło wiele pomysłów jak zmienić Stare Miasto, niewiele się jednak zmieniło.
Od roku płytą Starego Rynku zarządza Estrada Poznańska. Jej dyrektor wraz z szefem komisji rewitalizacji Rady Miasta ma pomysł jak pomóc w zmianie charakteru miejsca.
Chcą oni zachęcić do wynajmowania w tej okolicy lokali na cele kulturalne, a nie tylko na działalność obliczoną na "łatwy pieniądz". - W tym celu planujemy stworzyć profilowany konkurs przeznaczony wyłącznie dla przedsiębiorców ze Starego Miasta, którzy prowadzą działalność, jaką chcielibyśmy tam widzieć: kawiarnie, księgarnie, zakłady rzemieślnicze. Wygrane w konkursie pieniądze pomogłyby sfinansować przedsięwzięcia kulturalne w ich lokalach - tłumaczy Mariusz Wiśniewski.
Jego zdaniem na Starym Mieście są właściciele kamienic, którzy z poczucia odpowiedzialności celowo nie wynajmują lokali sklepom z alkoholem, klubom go-go czy pijalniom taniej wódki.
- To właśnie dla nich będzie konkurs. Chcemy, by ci ludzie poczuli się docenieni, a z drugiej strony mamy nadzieje, że wieloletni konkurs sprawi, iż przedsiębiorca zastanawiając się, jaką działalność otworzyć, zrezygnuje być może ze sklepu z alkoholem, wiedząc, że może dostać dofinansowanie do działań kulturalnych, a przez to również promocji - uważa Wiśniewski i marzy o tworzeniu elity Starego Rynku, która dawałaby dobry przykład reszcie i podnosiłaby poziom, do którego równałyby też inne lokale.
Tomasz Karczewski z Estrady dodaje, że pomysł jest obecnie badany przez prawników.
- Musimy sprawdzić, czy można na tyle zawęzić adresatów konkursu, by niektóre z podmiotów działających na Starym Rynku nie protestowały - wyjaśnia i uzupełnia, że chodzi mu właśnie o kluby go-go i pijalnie taniej wódki.
O to, czy pomysł na przywrócenie "kultury" na Starówce jest dobry, zapytaliśmy samych przedsiębiorców, do których będzie on adresowany.
- Nie wiem, czy wzięlibyśmy udział w takim konkursie - mówi Michał Czapla z restauracji Bażanciarnia na Starym Rynku. - Okolica systematycznie podupada. Wydaje mi się, że potrzebne są proste działania u podstaw. Dlaczego konserwator zabytków nie zainteresuje się obklejonymi na różowo szybami w klubach go-go? Dlaczego wydaje się tyle koncesji na sprzedaż alkoholu? - pyta.
Załamany sytuacją na Starym Rynku jest także Konrad Lupa, właściciel restauracji Szachownica przy Wronieckiej, choć dodaje, że konkurs może się sprawdzić. - Wiem, że my bez wieczorów szachowych i muzyki na żywo już dawno zwijalibyśmy interes. Jednak, by poprawić sytuację, potrzebne są szersze działania władz - twierdzi.
Przyszłość konkursu leży teraz w rękach radnych i prezydenta. Szczegóły mają być znane na wiosnę.
Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?