Tomasz Soter: Nadchodzą lepsze dni dla żużla w Pile

Dla prezesa klubu żużlowego otrzymanie w pierwszym podejściu licencji bezwarunkowej musi być chyba sporym sukcesem?
To prawda, traktujemy to w kategoriach sukcesu. Tym bardziej, że w ostatnich latach w Pile o takiej sytuacji można było tylko pomarzyć. Ogromna w tym zasługa naszych dwóch sponsorów, senatora Henryka Stokłosy oraz Jacka Pionke, którzy z własnym pieniędzy uregulowali zaległości i zapewnili nam spokojną zimę. Za sukces uważam również spłacenie w trakcie sezonu wszystkich zaległości pozostawionych w klubie przez poprzedni zarząd.

Do pełni szczęścia zabrakło tylko wyniku sportowego, bo przecież Victoria zajęła ostatnie miejsce w II lidze.
Można powiedzieć, że coś za coś. Wynik sportowy tym razem był na drugim planie. Teraz to się jednak powinno zmienić. Klub odzyskał wiarygodność finansową, a to przekłada się na rozmowy ze sponsorami. Od niektórych mamy już wstępne deklaracje, co pozwala z optymizmem patrzeć w przyszłość. Wszystko wskazuje na to, że dla pilskiego żużla nadchodzą lepsze dni.

Zimą skompletowaliście dość szeroką kadrę zawodników. Nie brakuje w niej żużlowców bardzo doświadczonych, jak choćby Piotr Świst czy Jacek Gollob. Podpisanie kontaktu z tym drugim, to tylko chwyt marketingowy?
W niewielkim stopniu, bo nie wszyscy są entuzjastami tego pomysłu. Pewnie dlatego, że Jacek ma już swoje lata, a do tego ostatnio nie jeździł na żużlu. Mam jednak jego zapewnienie, że solidnie przepracuje zimę, a że dzięki wsparciu brata Tomka jest odpowiednio przygotowany sprzętowo, to jestem przekonany, że jeszcze niejednemu rywalowi będzie w stanie utrzeć nosa. Zwłaszcza na naszym torze. Jacek zresztą zapewnił, że jeśli nie będzie czuł się na siłach i zawali pierwsze mecze, to odstawi motocykle w kąt i skupi się na pomaganiu swojemu synowi Oskarowi, który będzie u nas startował jako gość. Unibax Toruń wyraził już na to zgodę i jeszcze w tym miesiącu wszystkie formalności z tym związane powinny zostać załatwione.

Z Torunia do Piły przyszli także bracia Emil i Kamil Pulczyńscy...
I z nimi również wiążemy spore nadzieje. W ostatnim sezonie byli w cieniu Pawła Przedpełskiego, ale to nadal materiał na dobrych żużlowców. W tym roku będą już startowali jako seniorzy i liczę na to, że u nas się odbudują. Tym bardziej, że będą dysponowali tym samym sprzętem, co w ekstralidze. Po cichu liczę nawet na to, że Emil będzie jednym z naszych liderów.

Na kogo jeszcze Pan stawia?
Bardzo wierzę w Jespera Monberga, który nie tak dawno jeździł w ekstralidze, a ostatnio był liderem Kolejarza Opole. Niektórzy kibice pewnie jeszcze pamiętają, że w 1999 roku ten zawodnik zastąpił w finale mistrzostw Polski Hansa Nielsena i zdobył dla Polonii Piła 12 punktów. W składzie mamy też walecznego Witalija Biełousowa oraz Adriana Szewczykowskiego, któremu odpowiada nasz tor. Do tego jest jeszcze m.in. Tadeusz Kostro, który będzie chciał się przypomnieć kibicom.

O co ten zespół może powalczyć?
Naszym celem jest awans do fazy play-off, a później zobaczymy, co się wydarzy. Dysponujemy nieobliczalną drużyną, który będzie mogła wielu zaskoczyć.

W ubiegłym roku Piła była organizatorem jednego z finałów IMŚJ. W 2014 roku szykujecie podobne atrakcje?
Na tym finale było zaskakująco mało kibiców, przez co musieliśmy do tego turnieju sporo dołożyć. Dlatego tym razem aż tak dużych imprez nie planujemy. Już jednak 29 marca ma się u nas odbyć jeden z półfinałów krajowych eliminacji do IMŚJ. Jeśli pogoda pozwoli, to będą to pierwsze zawody żużlowe w Polsce. W Pile mamy jeden z ostatnich czarnych torów na świecie, który szybko można przygotować do jazdy. I na to właśnie liczymy. Tym bardziej, że na początku marca chciałby u nas trenować Tomasz Gollob. Oczywiście w towarzystwie swojego brata. Dla kibiców byłaby to zapewne spora atrakcja.

Rozmawiał Tomasz Sikorski