Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rak nie poczeka na pieniądze z NFZ

Paulina Jęczmionka, Łukasz Pilip
Prof. Wojciech Golusiński z WCO uważa, że limitowanie pieniędzy na leczenie chorych na raka jest niehumanitarne. - Rak w krótkim czasie może stać się bezpośrednim zagrożeniem życia - mówi lekarz.
Prof. Wojciech Golusiński z WCO uważa, że limitowanie pieniędzy na leczenie chorych na raka jest niehumanitarne. - Rak w krótkim czasie może stać się bezpośrednim zagrożeniem życia - mówi lekarz. Archiwum
Od 46 do 69 dni - tyle średnio pacjenci musieli w listopadzie czekać w kolejce do chirurgii onkologicznej w Wielkopolskim Centrum Onkologicznym. Podobnie jest w większości szpitali, bo pieniądze z kontraktów już się skończyły i trzeba ograniczać liczbę zabiegów. Tyle, że rak wcale nie chce czekać. Dlatego Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy i Koalicja Pacjentów Onkologicznych domagają się zniesienia limitów w finansowaniu leczenia raka.

- Tu liczy się każdy dzień - mówi Halina Bobrowska, szefowa OZZL w Wielkopolsce. - Odkładanie zabiegów na przyszły rok, do czego szpitale są zmuszone, bo nie mogą przesuwać pieniędzy z innych działów, a nie mają gwarancji zapłaty za dodatkowe zabiegi, to szafowanie ludzkim życiem.

Czytaj również:
NIK: Pacjenci za długo czekają na zabiegi. A szpitalne łóżka stoją puste

Poza ministerstwem i NFZ, związek lekarzy wysłał pisma do prezesa Sądu Najwyższego i prokuratora generalnego. Uważa bowiem, że odsyłanie pacjentów do domu może nosić znamiona przestępstwa - nieudzielenia pomocy osobie w stanie zagrożenia życia.

Blisko cztery miesiące trwała tułaczka Sławomira Murskiego (nazwisko zmienione) z Konina, zanim trafił na salę operacyjną WCO w Poznaniu. Wcześniej był u kilku lekarzy.
- Bolało mnie gardło, lekarz rodzinny stwierdził anginę - mówi Sławomir Murski. - Zapisał mi antybiotyk, który nie pomagał. Straciłem 10 dni.

Pacjent zmienił lekarza. Ten skierował go z kolei do laryngologa. Tyle, że na wizytę przyszło mu czekać trzy tygodnie. Czas płynął, a Murski czuł się coraz gorzej. Zrezygnował więc z kolejki i zapłacił za prywatną wizytę. Laryngolog zalecił jak najszybsze zrobienie biopsji, podejrzewając guza ślinianki. Ale tu znów trzeba było czekać.

Ostatecznie pacjent trafił na oddział Chirurgii Głowy, Szyi i Onkologii Laryngologicznej w WCO. Po badaniach okazało się, że cierpi na nowotwór ślinianki. Trzeba było usunąć nie tylko ją, ale i węzły chłonne. - Chyba miałem szczęście - uważa Sławomir Murski. - Codziennie patrzyłem na ludzi w kolejkach, myśląc,że przecież oni nie mają czasu na czekanie.

Tyle, że nie mają wyboru. Bo większość szpitali limity z kontraktu z Narodowym Funduszem Zdrowia wyczerpała w połowie listopada. - NFZ za tzw. procedury ratowania życia uznaje m.in. zawały czy porody, ale leczenia nowotworów nie, więc nakłada limity - mówi prof. Wojciech Golusiński, szef Kliniki Chirurgii Głowy, Szyi i Onkologii Laryngologicznej w WCO. - Tymczasem, rak w krótkim czasie możne stać się bezpośrednim zagrożeniem dla życia pacjenta. Są przypadki guzów, które w jednym tygodniu są jeszcze operacyjne, a już w następnym nie. Dlatego pacjenci onkologiczni nie mogą czekać. Ja daję im priorytet i nigdy nie odmawiam.

W ten sposób szpital przekracza jednak limity przez tzw. nadwykonania. I jak wskazuje dr Erwin Strzesak, pełnomocnik dyrektora WCO, od półtora roku Narodowy Fundusz Zdrowia nie zapłacił lecznicy ok. 70 mln zł za dodatkowe zabiegi. I to właśnie jest jeden z ważniejszych powodów, dla których wiele szpitali jednak ogranicza liczbę zabiegów. Pacjenci są zapisywani na przyszły rok.

Zobacz też: Szpital Wojewódzki Poznań: Przy Lutyckiej łóżka są puste, a pacjenci czekają miesiącami na operację

- Mamy już dość długą listę na 2014 r. - przyznaje prof. Michał Drews, szef Kliniki Chirurgii Ogólnej, Chirurgii Onkologii Gastroenterologicznej i Chirurgii Plastycznej Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu. - Odgórne procedury są takie, że pacjent musi nawet czekać na wpisanie na listę oczekujących. W efekcie przychodzi mu stać w kolejce nawet dwa miesiące. A w ciągu kilku miesięcy nieleczony nowotwór może prowadzić do śmierci.

Dlatego OZZL domaga się uznania diagnostyki i leczenia raka za procedurę ratowania życia, by znieść limity. I, co ciekawe, rzecznik wielkopolskiego NFZ, nie wyklucza, że tak może się stać. - Fundusz ma ograniczony budżet, ale to nie znaczy, że nie widzi problemu - mówi Jerzy Wachowiak. - Nie stać nas na zniesienie limitów we wszystkich zabiegach onkologicznych. Potrzebna jest analiza, które z tych zabiegów można uznać za ratujące życie.

Setki pacjentów w kolejkach pod koniec roku
Wielkopolskie Centrum Onkologii jest największą lecznicą tego typu w regionie. Rocznie przyjmuje się na hospitalizację ok. 18 tys. pacjentów i wykonuje ok. 160 tys. świadczeń ambulatoryjnych (dane z 2012 r.).

Jak wynika zdanych NFZ, w listopadzie na miejsce na oddziale chirurgii onkologicznej w WCO czekały łącznie 264 osoby. Średni czas oczekiwania wynosił od 46 do 69 dni. W analogicznym okresie rok temu czekać trzeba było niemal tyle samo dni. Ale w kolejce było aż 415 pacjentów.

Na oddział radioterapii w listopadzie czekało z kolei 70 pacjentów, w tym trzech w trybie pilnym. Ci drudzy czekać musieli średnio 22 dni.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski