Latem Polka zadzwoniła na policję w trakcie sąsiedzkiej kłótni. Jeszcze tego samego dnia funkcjonariusze wrócili z pracownikami Jugendamtu (urzędu ds. młodzieży), aby zabrać dzieci państwa Tatera. Od tej pory małżeństwo widuje synów dwa razy w tygodniu, a rozmowy mogą się odbywać tylko w języku niemieckim.
Rodzinie pomaga Stowarzyszenie Rodzice Przeciw Dyskryminacji Dzieci w Niemczech, którego prezes Wojciech Pomorski mówi bez ogródek: – U nas nikt nie chce uwierzyć, że taki twór jak Jugendamt może funkcjonować, ale dla Polaków, którzy się z nim zderzają po przeprowadzce do Niemiec, to często straszna rzeczywistość.
Ostrożniejsza w osądach jest Lidia Leońska, rzecznik Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Poznaniu: – Trzeba poznać całokształt sytuacji, zapoznać się z warunkami mieszkalnymi i społecznymi tej rodziny. Jeżeli istnieje jakakolwiek przesłanka, że dzieci są krzywdzone, to zawsze należy interweniować.
Czy w przypadku państwa Tatery takie przesłanki zaistniały? Trudno powiedzieć, ponieważ Jugendamt odmawia komentarza. Po odroczonej w poniedziałek rozprawie, pracownica Jugendamt wyszła z sądu w eskorcie policji. Również Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Pile nie chce udzielać informacji, czy kiedykolwiek opiekował się rodziną Tater w Polsce.
Wiadomo na pewno, że dwa lata temu państwo Tater przyjechali do Niemiec w poszukiwaniu lepszego życia. Zamieszkali w Berlinie. Pan Rafał pracował na budowie, a pani Joanna opiekowała się dziećmi. Wkrótce wywiązał się konflikt pomiędzy Taterami a mieszkającą w sąsiedztwie rodziną z Turcji. Podczas jednego ze sporów w czerwcu br, Joanna Tatera zadzwoniła na policję.
– Wystarczyło, że sąsiad złożył w ramach w rewanżu donos, aby pracownicy Jugendamt w asyście policji zabrali im dzieci – mówi Wojciech Pomorski.
Półtoraroczny Bartłomiej, trzyletni Tobiasz oraz pięcioletni Cyprian zostali przewiezieni do schroniska dla dzieci, za pobyt w którym rachunek otrzymują… rodzice.
Wojciech Pomorski podaje, że koszt miesięcznego pobytu dzieci to od 13 do 20 tys. euro miesięcznie.
– Szkoda, że państwo Tatera nie zgłosili się do nas od razu. Mamy nadzieję, że gdy uda się odzyskać dzieci, dług zostanie umorzony. Jednak w taki właśnie sposób zarabia wspomniana instytucja – mówi Wojciech Pomorski.
– W ubiegłym roku, Jugendamt zabrał z domów rekordową liczbę 40 200 dzieci. Szacuje się, że około 4 proc. to dzieci Polaków, ale obawiam się, że ta liczba może być dużo większa, ponieważ każdy z podwójnym, polsko–niemieckim obywatelstwem jest uważany za Niemca – dodaje.
Rodzice boją się, że cena przymusowego pobytu mija się z warunkami, w jakich przebywają ich dzieci.
– Chłopcy wyglądają okropnie, są posiniaczeni i w opłakanym stanie – opowiadała Joanna Tatera przed kamerą TVN–u.
W powiadomieniu dotyczącym przygotowanej przez Stowarzyszenie Rodzice Przeciw Dyskryminacji Dzieci w Niemczech konferencji prasowej napisano: „Ze względu na uzasadnione przesłanki pedofilii mającej miejsce na dzieciach w przytułku Jugendamtu toczy się równolegle śledztwo dotyczące molestowania dzieci państwa Tatera przez personel przytułku”.
Lidia Leońska zauważa jednak, że stosunek do dzieci i oczekiwania wobec pomocy społecznej zmienia się w zależności od kraju.
– To prawda, że Niemcy są przeczuleni na punkcie dobra dzieci i działają błyskawicznie, podczas gdy Brytyjczycy wydają się być opieszali – powiedziała rzecznik poznańskiego MOPR–u. I dodała: – Głośna była też sprawa polskiej lekarki, która dała swojemu dziecku klapsa w supermarkecie w Szwecji. Kamery to zarejestrowały i tego samego dnia kobieta otrzymała upomnienie.
WIDZIAŁEŚ COŚ CIEKAWEGO? ZNASZ INTERESUJĄCĄ HISTORIĘ? MASZ ORYGINALNE ZDJĘCIA?
NAPISZ DO NAS NA ADRES [email protected]!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?