Ta niewiedza może teraz kosztować miasto nawet 30 tys. zł. Czterech z sześciu zwolnionych dyscyplinarnie municypalnych domaga się bowiem od poznańskiego magistratu 3-miesięcznej pensji za, ich zdaniem, niezgodne z prawem zwolnienie z pracy.
- Gdy ich zwalniałem, oni podchodzili do całej sprawy na luzie. Wydawało mi się, że byłem bardziej tym wszystkim przejęty niż oni - zeznał dzisiaj przed sądem Alojzy Łowicki. Jak utrzymuje, strażnicy musieli odejść, gdyż stracił do nich zaufanie.
Innego zdanie są jego byli podwładni. Twierdzą, że w rozmowie z nimi komendant Łowicki jako przyczynę zwolnienia wskazał naciski prezydenta Poznania oraz presję mediów. Na początku października 2008 r. strażnicy otrzymali trzymiesięczne wypowiedzenia. Przez ten czas mieli otrzymywać też pensje.
Ta sytuacja zmieniła się po kilku dniach. Wówczas uprawomocniły się zarzuty, jakie prokuratura postawiła sześciu poznańskim strażnikom. Zdaniem śledczych municypalni, w zamian za łapówki, zdejmowali blokady z kół bez karania kierowców. Wtedy komendant postanowił zwolnić dyscyplinarnie całą szóstkę.
I właśnie z tą decyzją nie chcą się pogodzić strażnicy. Utrzymują, że drugie zwolnienie było bezprawne. Z tego powodu domagają się m.in. zapłacenia im za 3-miesięczne wymówienie oraz sprostowania świadectw pracy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?