Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie było ciała, ale jest wyrok. 25 lat za zabicie siostry

Barbara Sadłowska
Poznański Sąd Okręgowy ogłosił wyrok w procesie Janusza M., oskarżonego o zabójstwo siostry Barbary . Uznał go winnym popełnienia zbrodni i skazał na 25 lat więzienia. Proces był trudny, bo poszlakowy. Nie było głównego dowodu zbrodni - ciała Barbary K. Janusz M. po zatrzymaniu opowiedział, że palił przez całą noc zwłoki w metalowej beczce, a popioły wrzucił do Noteci. Potem wszystko odwołał, twierdząc, że kłamał dla dobra rodziny i nie zabił siostry.

Barbara K., która po sprzedaży mieszkania w Pile, przeprowadziła się do brata mieszkającego w Ostrówkach pod Chodzieżą, zniknęła bez śladu 25 maja 2011 roku. Janusz M. zgłosił zaginięcie siostry. Kiedy poszukiwania nie dały rezultatu, śledczy skoncentrowali uwagę na małżonkach M. Okazało się bowiem, że Barbara K. czuła się oszukana przez brata i zwróciła się do jednego z pilskich adwokatów, by pomógł jej odzyskać pieniądze. Założyli podsłuch w domu państwa M. i nagrywali rozmowy telefoniczne. 19 kwietnia ubiegłego roku Janusz M. został zatrzymany jako podejrzany o zabójstwo siostry.

Dzisiaj sąd oddał głos stronom. - Ich życie pod jednym dachem nie było usłane różami. Kiedy były pieniądze, była zabawa. Kiedy się skończyły, skończyła się też zabawa - podsumował konflikt w domu państwa M. prokurator Łukasz Biela. - Czy tej tragedii można było uniknąć? Tak. 25 maja 2011 roku wystarczyło pojechać do mecenasa i podpisać umowę, może niekorzystną dla oskarżonego, ale Barbara K. miała dosyć tej sytuacji i chciała prawnie ją uregulować... Jednak Janusz M. do tego nie dopuścił.

Według prokuratora Janusz M. udusił siostrę, a potem perfekcyjnie zacierał ślady popełnionej zbrodni - chociaż pewnych szczegółów "nie dopracował". Pozbył się ciała, spalił torebkę i torbę podróżną siostry, by upozorować jej wyjazd. Ale psy szkolone do wykrywania zapachu wyłącznie zmarłych ludzi jednoznacznie wskazały garaż, w którym Janusz M. schował zwłoki przygotowując się do kremacji nad rzeką. Plama krwi na podłodze, którą następnego dnia umyła jego żona, pokrywała się z miejscem upadku Barbary K., które wskazał jej brat.

Podczas wizji lokalnej nad rzeką - jak ocenił biegły psycholog - był sobą, kiedy mówił i płakał. - Wtedy chciał wyrzucić z siebie wszystko - ;powiedział prokurator Biela. - Dopiero potem deklarował: nie pęknę, choćby mnie kroili i jak zimny głaz stał przed sądem nie wyrażając skruchy.
Prokurator zażądał dla Janusza M. 25 lat pozbawienia wolności, a dla jego żony za zacieranie śladów zbrodni półtora roku w zawieszeniu na cztery lata i kary grzywny.

Adwokat Marek Siudowski, który z urzędu bronił Janusza M., wnosił o jego uniewinnienie. - Jakie są dowody, żeby oskarżać Janusza M.? - pytał. - Nie ma ciała, nie ma narzędzia zbrodni. Nie ma stuprocentowej pewności, co się stało w tym domu. Może Barbara K.poniosła śmierć w wyniku upadku. Można tylko domniemywać, ale na podstawie domniemań nie skazuje się ludzi - mówił Marek Siudowski.

- Jestem oskarżony o coś, czego nie zrobiłem - powiedział w "ostatnim słowie" Janusz M. - Moją żona została oskarżona za to, co całe życie robiła - sprzątała dom.

Po naradzie sędzia Michał Ziemniewski ogłosił wyrok skazujący Janusza M. i jego żonę. Jego - za zabójstwo na 25 lat. Danutę M. - za umycie podłogi na półtora roku z zawieszeniem na 5, pod dozorem kuratora. Sąd nie miał wątpliwości co do sprawstwa i winy Janusza M.
- Wiedział, że tego dnia ma podpisać niekorzystną dla siebie umowę notarialną - mówił sędzia Ziemniewski. - Wyjechał z pracy, nie informując nikogo, że jedzie do domu. Jego zamiar był przemyślany i konsekwentnie realizowany.

Wczorajszy wyrok jest nieprawomocny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski