Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jagoda Gruszczyńska: Plażówka to gra dla myślących

TS
Jagoda Gruszczyńska
Jagoda Gruszczyńska archiwum zawodniczki
Z Jagodą Gruszczyńską, mistrzynią świata juniorek do lat 21 w siatkówce plażowej, rozmawia Tomasz Sikorski

O zakończonym jakiś czas temu sezonie może Pani powiedzieć, że był tym wymarzonym?
Myślę, że poprzedni nie był gorszy, ale rzeczywiście ten ostatni również obfitował w sukcesy.

Proszę się nimi pochwalić, bo jest czym.
Zdobyłam złoty medal mistrzostw świata do lat 21 oraz mistrzostw Polski juniorek, a do tego srebrne krążki w mistrzostwach Europy do lat 20 i mistrzostwach kraju seniorek.

I to wszystko w wieku 18 lat. W większości tych imprez musiała Pani rywalizować ze starszymi rywalkami. To chyba duży problem?

Nie ukrywam, że tak, bo siła fizyczna i doświadczenie jest bardzo ważne, a zazwyczaj było po stronie rywalek. Najdziwniejsze w tym wszystkim jest jednak to, że na mistrzostwach świata w swojej kategorii wiekowej niczego wielkiego nie osiągnęłyśmy. Tłumaczę to jednak tym, że żaden zawodnik nie jest w stanie przez cały sezon utrzymać najwyższej formy. W naszym przypadku wyszło to trochę dziwnie, bo na imprezie docelowej poszło nam przeciętnie. Narzekać jednak nie będę, bo tę wpadkę odbiłyśmy sobie w innych, bardziej prestiżowych imprezach.

Jak to się stało, że grała Pani z dwoma koleżankami, Katarzyną Kociołek i Karoliną Baran?

Z tą pierwszą występowałam na mistrzostwach świata do lat 21 i na mistrzostwach Polski juniorek. Później Kasia doznała kontuzji barku i musiałam zmienić partnerkę. W siatkówce plażowej to pewien problem, bo zgranie odgrywa bardzo istotną rolę. W moim przypadku doszła do tego jeszcze zmiana pozycji. Z Kasią grałam bowiem jako blokująca, a w duecie z Karoliną byłam odpowiedzialna za obronę. Pod tym względem ta zmiana była dla mnie korzystna, ponieważ w obronie czuję się lepiej.

Docelowo z kim będzie Pani grała w parze?

Tego jeszcze sama nie wiem. Czekam na decyzję związku. Wszystko zależy od tego, kto będzie naszym trenerem i jak będzie chciał ustawić poszczególne pary. U nas kontrakty obowiązują do grudnia. Z nowym rokiem przychodzi jakby nowe rozdanie. Wtedy zapadają decyzję, kto z kim gra.

Pani swoją przygodę z siatkówką zaczynała we Wrześni...

To było w tamtejszym Olimpie, gdzie jeszcze jako uczennica szkoły podstawowej trenowałam pod okiem Przemysława Motyla. Później miałam roczny epizod w Chrobrym Poznań, a następnie na dwa kolejne lata trafiłam do poznańskiego ZSMS. No, a potem był już SMS Łódź. Teraz skończyłam liceum i tak jak wspomniałam, czekam na decyzję związku. Liczę na to, że trafię do młodzieżowej reprezentacji Polski.

Trudno, żeby nie było w niej mistrzyni świata. A co Pani robi poza siatkówką?
Studiuję w Łodzi na dwóch kierunkach. Są to wychowanie fizyczne oraz dziennikarstwo międzynarodowe z językiem niemieckim. Nie mogę więc powiedzieć, że się nudzę. Tym bardziej, że właśnie rozpoczęliśmy już poważne treningi. Ja obecnie trenuję razem z Kingą Kołosińską i Moniką Brzostek, z którymi wspólnie z Karoliną przegrałyśmy w Niechorzu finał mistrzostw Polski seniorek.

Jest szansa, aby je zdetronizować?
Ta para dobrze się rozwija i zrobiła duży postęp. Dziewczyny są przy tym ograne na arenie międzynarodowej. To też procentuje. Liczę jednak na to, że wspólne treningi sporo mi dadzą.

Przeciętnemu kibicowi siatkówka plażowa kojarzy się ze słońcem, latem i wakacjami. Jak jest naprawdę?

W naszej szarej rzeczywistości nie do końca tak jest. Lato nie trwa przecież u nas zbyt długo. Obecnie trenujemy pod balonem w Łodzi. Nie tak dawno byłam też w Norwegii, gdzie mieliśmy możliwość grania w hali. Seniorzy często wyjeżdżają też na zagraniczne obozy. Mam nadzieję, że ja również na taki wyjadę.

W przeszłości grała Pani także w hali. Nie ciągnie Pani do tej cały czas popularniejszej odmiany siatkówki?
Popularniejsza może jest, ale tam nie ma takiej atmosfery, jaka jest na plaży. A ona jest naprawdę świetna. Dla mnie istotne jest również to, że w siatkówce plażowej liczę się tylko ja i moja partnerka. Gra w hali i na piasku jest zresztą zupełnie inna. Różnice są bardzo duże i nie każdy potrafi się odnaleźć w plażówce. Nasza siatkówka jest sportem dla ludzi myślących. W tym przypadku tak wiele nie zależy od siły i wzrostu. Na piasku w cenie są spryt oraz technika. Ja świetnie się czuję w takim graniu. I jestem niezmiernie szczęśliwa, że mogę robić to co kocham.

Rozmawiał Tomasz Sikorski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski