Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pozwała parafię do sądu, bo chce świadectwa pracy. Parafia: to był wolontariat

Łukasz Cieśla
Beata D. pracowała w biurze parafii pod wezwaniem św. Andrzeja Boboli na poznańskim Junikowie. W tej samej, w której wikariuszem był ks. Mariusz G. znany ze skandalu dotyczącego porodu na plebanii
Beata D. pracowała w biurze parafii pod wezwaniem św. Andrzeja Boboli na poznańskim Junikowie. W tej samej, w której wikariuszem był ks. Mariusz G. znany ze skandalu dotyczącego porodu na plebanii Paweł Miecznik
Beata D. domaga się wydania świadectwa pracy, bo jak mówi przez kilka lat pracowała w biurze parafialnym. Zajmowała się bieżącymi sprawami oraz księgowością. Ale nie dostała umowy, więc tego okresu nie może wliczyć do stażu pracy.

Prawnik reprezentujący parafię nie chciał odnieść się do sporu.
- Odmawiam jakichkolwiek komentarzy - mówi radca prawny Rafał Burzała.

Wiemy jednak, jakie jest stanowisko parafii. Poznaliśmy je z dokumentów, które pokazała nam Beata D. Parafia odrzuca jej roszczenia. Co prawda potwierdza, że kobieta przez lata pracowała w biurze, ale jako wolontariuszka. A dlaczego dostawała pieniądze? To z kolei zdaniem parafii miała być pomoc charytatywna ze strony kościoła dla potrzebującej.

Beata D., która prowadziła biuro jednej z parafii, pozwała ją do sądu. Na świadka chce powołać księdza G., znanego ze sprawy porodu na plebanii.

Beata D. zupełnie inaczej przedstawia tę historię. Przed laty, jak mówi, pracowała w księgowości. Zrezygnowała z niej ze względu na kłopoty ze zdrowiem. Zaczęła starania o rentę. W 2005 r. zgłosiła się do ówczesnego proboszcza z prośbą o pomoc materialną.

- Brakowało mi na życie. Poszłam prosić proboszcza z Junikowa o wsparcie. On od razu zapytał, jakie mam kwalifikacje. Kiedy usłyszał, że pracowałam w księgowości, stwierdził, że świetnie się składa i będę prowadziła biuro parafialne - opowiada parafianka.

Beata D. wylicza, że w biurze parafialnym pracowała od końca grudnia 2005 r. do czerwca 2012 r. Miała przychodzić w poniedziałki, środy, piątki i pracować tygodniowo po ok. 10 godzin.

- Ksiądz najpierw płacił mi 300 zł miesięcznie, a potem, przez ponad 2 lata otrzymywałam po 500 zł. W papierach księgowałam te wypłaty pod pozycją "dla parafian" - twierdzi Beata D.

Choć prawnik parafii nie chce mówić o sprawie (bo jak mówi nie ma upoważnienia parafii), wiemy, że aby obalić wersję Beaty D. będzie powoływał się na podpisany przez nią dokument. W styczniu 2008 r. podpisała ona krótkie oświadczenie. Stwierdziła w nim, że w biurze jest na wolontariacie: świadczy bezpłatną oraz dobrowolną pracę biurową.

- Umowa o wolontariacie była wymuszona obawą księdza przed zapowiedzianą kontrolą z kurii. Podobne oświadczenia złożyli także kościelny i organista. Wiadomo jednak, że nasza praca nie była żadnym wolontariatem, bo dostawaliśmy za nią wynagrodzenie. Ja ten dokument podpisałam tylko dlatego, że liczyłam, że parafia ureguluje potem sprawy formalne - mówi Beata D.

Teraz jej spór z parafią rozstrzygnie poznański sąd. Kobieta chce powołać na świadka ks. Mariusza G., który do 2011 r. był wikariuszem w parafii na Junikowie. Odszedł po skandalu, który początkowo był znany niewielu osobom.

ZOBACZ:
PORÓD NA POZNAŃSKIEJ PLEBANII - DZIECKO KSIĘDZA UMARŁO

W 2011 r. na plebanii jego partnerka rodziła ich syna. Ksiądz długo nie wzywał karetki. Po lekarzy zadzwonił dopiero wtedy, gdy kobieta urodziła martwe dziecko. Kuria "w ramach pokuty" wysłała go do klasztoru, a potem przeniosła do parafii na Ukrainę. Z kolei poznańska prokuratura umorzyła sprawę. Wznowiła ją po naszych tekstach i obecnie wciąż czeka na opinie nowych biegłych. A kuria dopiero w tym roku ogłosiła, że wszczyna procedurę usunięcia G. z kapłaństwa.

Ksiądz G. ma być świadkiem, ale na razie jest kłopot z ustaleniem miejsca jego pobytu

Beata D., która chce powołać księdza G. na świadka w swojej sprawie, jak mówi, w sądzie usłyszała, że wikariusz nie jest już księdzem. W protokole zapisano, że powiedział tak prawnik parafii twierdząc, że dlatego właśnie pozwani nie mogą wskazać adresu wikariusza.

Kiedy zapytaliśmy mecenasa Burzałę skąd to wie, powiedział, że najwidoczniej został źle zrozumiany w sądzie. Stwierdził, że nie ma wiedzy, by G. został usunięty z kapłaństwa. Również rzecznik poznańskiej kurii powiedział nam, że nie wie, by Mariusz G. już nie był księdzem.

WIDZIAŁEŚ COŚ CIEKAWEGO? ZNASZ INTERESUJĄCĄ HISTORIĘ? MASZ ORYGINALNE ZDJĘCIA?
NAPISZ DO NAS NA ADRES [email protected]!

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski