Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krzysztof Zalewski: Głód bywa świetną motywacją [ROZMOWA]

Cyprian Lakomy
Cyprian Lakomy
Krzysztof Zalewski AD 2013
Krzysztof Zalewski AD 2013 Kayax
Dziesięć lat temu wygrał pierwszego "Idola" śpiewając "Jeremy" z repertuaru Pearl Jam. Dziś Krzysztof Zalewski wydaje się zupełnie innym człowiekiem niż długowłosy zawadiaka w skórzanej kurtce. Niedawno wydał nową płytę pt. "Zelig". To między innymi o niej i artystycznych metamorfozach rozmawialiśmy z nim przed koncertem w Poznaniu.

Długo nie było Cię z przodu sceny. Czy Twoja nowa płyta to powtórne wyjście z mroku, nowy początek?
Krzysztof Zalewski: Zdecydowanie. Widać to już choćby po tym, że pierwszą płytę wydałem jako Zalef, a dziś występuję już pod własnym imieniem i nazwiskiem. Przez te wszystkie lata szlifowałem warsztat u boku najlepszych: grałem z Heyem, a dziś występuję z Brodką i Muchami. Tuż po „Idolu” miałem wrażenie, że owszem – wszystko super, ale nie jestem do końca przygotowany. Teraz wiem, że to jest ten moment i startuję od nowa.

Nieopierzony buntownik nabrał pokory?

Krzysztof Zalewski: Pokora jest szalenie istotną cechą. Na szczęście mam kolegów, którzy jednym pociągnięciem z liścia potrafią sprowadzić mnie na ziemię, gdy zaczynam gwiazdorzyć. Myślę, że pokora nie wyklucza buntu. Dziś tworzę muzykę znacznie bardziej zróżnicowaną niż jednowymiarowy heavy metal. Zresztą pomyślmy, co jest dziś większym buntem: nagrywanie w kółko numerów podobnych do Alice in Chains, czy szukanie własnego muzycznego języka?

Jesteś dziś twórcą bardziej wszechstronnym?

Krzysztof Zalewski: Nie uważam, bym przy pierwszej płycie w ogóle był jakimkolwiek twórcą. Nagrywałem ją w pośpiechu, bo takie były wymogi kontraktowe. Poza tym miałem wtedy 19 lat i nie bardzo wiedziałem, z czym co się je. To była wypadkowa moich ówczesnych znajomości, fascynacji muzycznych i tego, co sobie wówczas wyobrażałem. Dziś mam za sobą dziesięć lat pracy w branży muzycznej. Płyta „Zelig” ma zdecydowanie bardziej autorski charakter, a dekadę temu niezbyt wiedziałem, jak się robi piosenki.

Czy wydany wtedy album „Pistolet” był falstartem?

Krzysztof Zalewski: Nie rozpatruję tego w takich kategoriach. Cieszę się zarówno z „Idola”, jak i z tego, co było po nim. Mógłbym żałować, że nie było w związku z „Pistoletem” jakiegoś zmasowanego strzału medialnego, ale w gruncie rzeczy dobrze się stało, że po dwóch latach grania z tym projektem zszedłem do cienia. Od tamtego czasu nagrywałem chórki w studiu Marcina Borsa, i jeździłem na koncerty z innymi zespołami. Dzięki temu mogłem liznąć nieco innej muzyki i okrzepnąć w otoczeniu, bo inaczej jeździ się na koncerty z Muchami, w stricte męskim gronie i nosi sprzęt samemu, a inaczej z Brodką, gdy trzeba lepiej się ubrać, zwiększyć poziom kultury osobistej, ale wszystkie ciężary noszą techniczni.

Budyń, z którym współpracowałeś przy projekcie Japoto, powiedział niegdyś, że ceni Cię m. in. za „szczyptę problemów osobowościowych”. Jak silnie te problemy odbijają się w tym, o czym śpiewasz?

Krzysztof Zalewski: Bardzo. Wiadomo, że kiedy piszę teksty, to podmiot liryczny jest trochę wymyślony, jednak zawsze są one refleksem osobistych doświadczeń. Nie ukrywam, że jestem cholerykiem, a przez pewien czas miałem też zbyt dużą skłonność do gorzały. Przeszkodziło mi to wtedy w kilku sprawach, jednak kiedy już definitywnie porzuciłem ten sport, umożliwiło spojrzenie na życie z innej perspektywy.

Promocja „Zeliga” objęła serię koncertów z Kasią Nosowską. Jak czułeś się w roli wspomagacza osoby, z którą do niedawna występowałeś w jednym zespole?
Krzysztof Zalewski: Świetnie, bo nasze stosunki są niemalże rodzinne. Kiedy grałem z Heyem i robiliśmy próby do trasy „Miłości! Ratunku! Uwaga! Pomocy!”, to przez kilka miesięcy mieszkałem u Kaśki i Grubego. Dziś traktujemy się z dużym szacunkiem, a na wsparcie Kaśki zawsze mogę liczyć.

W piosence „Jaśniej” z nowej płyty śpiewasz: „Przeciętności boję się w ch*j”. Co robisz, by w nią nie popaść?
Krzysztof Zalewski: Próbuję zaskakiwać siebie. Na „Zeliga” wybrałem dziesięć piosenek, lecz nie dlatego, że przez te wszystkie lata zdołałem wypocić z siebie tylko 33 minuty muzyki. Każda z tych piosenek jest tak naładowana informacjami, że przy większej ilości mogłoby być to męczące. Niedługo zresztą ponownie wchodzę do studia i myślę, że zaskoczę nie tylko siebie, ale też odbiorców. I to jeszcze nie raz.

Album powstawał łącznie osiem lat. Czy to wina Twojego perfekcjonizmu, czy innych zobowiązań?

Krzysztof Zalewski: Po części jedno i drugie. Początkowo miałem spore ciśnienie, by wszystko nagrać jak najszybciej, jednak moja ówczesna wytwórnia (Sony BMG – przyp. red.) nie była zainteresowana materiałem demo, który jej dostarczyłem. Później, gdy zacząłem koncertować z innymi artystami, moje własne plany zeszły nieco na boczny tor – tym bardziej, że otrzymywałem stałą pensję i miałem za co włożyć do garnka. Nie da się ukryć, że głód bywa świetną motywacją (śmiech). Kiedy jednak już znalazł się wydawca, nie chciałem oddawać na jego ręce czegoś niedopracowanego.

Tytuł „Zelig” nawiązuje do bohatera filmu Woody'ego Allena, który adaptuje się do zmiennego otoczenia. Czy Tobie zależy na artystycznej spójności tego, co robisz czy w przyszłości będziesz skakał od konwencji do konwencji?

Krzysztof Zalewski: Jednym z moich muzycznych idoli jest David Bowie. Facet grubo po sześćdziesiątce, a pomimo tego wieku potrafi zaskakiwać jak mało kto. Z drugiej strony, powstającą właśnie nową płytę chciałbym podporządkować pewnym regułom. Trochę jak Robert Fripp przy tworzeniu „Discipline” King Crimson.

Dziesięć lat temu zasłynąłeś jako entuzjasta heavy metalu. Zdarza Ci się go jeszcze słuchać?

Krzysztof Zalewski: Oczywiście. Ostatnio do śniadania słuchałem „Becoming” Pantery. Doskonale pobudza krew. Zresztą od dłuższego czasu myślę o tym, by znaleźć jakiegoś młodego gniewnego gitarzystę i stworzyć thrashmetalowy skład.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski