18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dorota Miśkiewicz: To są piosenki mojego dzieciństwa

Marek Zaradniak
Dorota Miśkiewicz śpiewa piosenki dziecięce Witolda Lutosławskiego, z których wiele poznała jeszcze w dzieciństwie.
Dorota Miśkiewicz śpiewa piosenki dziecięce Witolda Lutosławskiego, z których wiele poznała jeszcze w dzieciństwie. Kama Czudowska
Dorota Miśkiewicz opowiada o nagraniu piosenek Witolda Lutosławskiego dla dzieci i o swoim dzieciństwie.

Skąd pomysł, że Ty wokalistka popowa i jazzowa weźmiesz się za piosenki Witolda Lutosławskiego dla dzieci i to z kwartetem Kwadrofonik?
Dorota Miśkiewicz: Tak naprawdę to nie był mój pomysł, ale z radością na niego zareagowałam. Zrodził się w Centrum Sztuki Dziecka w Poznaniu i tam odbył się koncert podczas Biennale Sztuki dla Dziecka. Pamiętam jak dostałam telefon w tej sprawie. Byłam na wakacjach zagranicą i tylko usłyszałam, że Kwadrofonik. Powiedziałam, że zgadzam się na wszytko i proszę o telefon za tydzień.Nie zastanawiałam się co to będzie, bo po prostu bardzo lubię zespół Kwadrofonik. Ucieszyłam się na współpracę. Pamiętałam, że byłam na ich koncercie. Pomyślałam wtedy, że może kiedyś uda się coś zrobić razem... I udało się. Ale dopiero gdy wróciłam do Warszawy okazało się, że są to piosenki Witolda Lutosławskiego dla dzieci. Trochę się wzdrygnęłam w pierwszym momencie, bo nie mam za dużego doświadczenia w śpiewaniu dla dzieci. Jednak pomysł był nietuzinkowy, przecież takie płyty zdarzają się rzadko. Nie chcę deprecjonować wszystkich wydawnictw dziecięcych, ale wydaje mi się, że to naprawdę coś wyjątkowego i nie na co dzień możemy obcować z piosenkami Lutosławskiego i Tuwima dla dzieci. Do niedawna myślałam, że to pierwsze takie autorskie opracowanie, że do tej pory piosenki były śpiewane raczej głosem operowym przy akompaniamencie fortepianu. Jednak okazuje się, że w latach 70 również powstało opracowanie, na które sam kompozytor wyraził zgodę. Mimo to, nieczęsto mamy okazję usłyszeć wiersze Tuwima z muzyką Lutosławskiego. Może atrakcją dla większości będą te właśnie znane wiersze, ale w wersji muzycznej.

Lutosławski napisał tych piosenek 40. Na koncercie w Poznaniu usłyszeliśmy 10. Ile jest na płycie i co decydowało o ich doborze.
Dorota Miśkiewicz: Na płycie jest ich dokładnie 10. Chodziło o to, aby były to piosenki Lutosławskiego do tekstów Tuwima. Wybór był więc prosty. Po zagraniu koncertu w Poznaniu zrobiło nam się żal tych utworów i uznaliśmy, że to się nie może skończyć na jednym czy kilku koncertach, ale powinno zostać uwiecznione i stać na domowych półkach.

Na koncercie łatwo było się przekonać, że te piosenki do najłatwiejszych nie należą. Która była najtrudniejsza?
Dorota Miśkiewicz: Chyba "O panu Tralalińskim". Bo te piosenki są różne. Niektóre sa krótkie takie jak "Idzie Grześ" czy "Kotek". To po prostu krótkie wiersze i łatwo się tego nauczyć. Natomiast "O panu Tralalińskim" i "Spóźniony słowik" to już są dłuższe opowieści. A do tego w Tralalińskim są trudności dykcyjne więc trzeba trochę poćwiczyć. Niektóre zbitki słowne trzeba wielokrotnie powtórzyć, żeby język się do nich przyzwyczaił. A my jeszcze z koncertu na koncert przyspieszaliśmy tempo i gdy wchodziliśmy do studia było ono takie, że dobrze iż wcześniej ćwiczyłam, bo z marszu nie udało by się tego zrobić.

Lutosławski pisał nie tylko piosenki dla dzieci, ale również pod pseudonimem Derwid piosenki normalne, rozrywkowe. Wiem, że je wykonujesz. Planujesz płytę?
Dorota Miśkiewicz: Na razie płyty nie będzie. Te piosenki wykonywałam sporadycznie w duecie z gitarzystą Markiem Napiórkowskim czy teraz niedawno z orkiestrą Aukso. Minęło wiele lat od ich powstania i niektóre teksty mogą się dzisiaj wydać śmieszne. Jednak są bardzo urokliwe, słuchając ich przenosimy się w zupełnie inne czasy. Lutosławski nazywał je utworami tanecznymi. Natomiast piosenki dziecięce traktował edukacyjnie. Bardzo chciał, żeby dzieci je śpiewały. Melodie czerpiał z muzyki ludowej i raczej starał się, aby ich skala była nieduża. Mamy nadzieję, że teraz dzieci też będą je śpiewały. Zespół Kwadrofonik, opracowując piosenki Lutosławskiego, traktował dzieci równie poważnie jak dorosłego słuchacza, chciał im dać sztukę na wysokim poziomie.

Dzieci dzieci. A jakie Ty miałaś dzieciństwo. Jakim byłaś dzieckiem?
Dorota Miśkiewicz: O to, jakim byłam dzieckiem, trzeba by zapytać moich rodziców. Ja swoje dzieciństwo wspominam bardzo dobrze. Pamiętam mamę śpiewającą mi piosenki, czytającą bajki. A potem, gdy byłam już trochę starsza, to wszędzie była muzyka. Chodzenie na koncerty, słuchanie muzyki w domu. Te piosenki też pamiętam z dzieciństwa. Gdy chodziłam na lekcje muzyki pamiętam, że pani uczyła nas m.in. "Idzie Grześ" i "Taniec".

Był koncert w Poznaniu. We wtorek zaśpiewacie w Warszawie. A dalsze plany? Czy pojedziecie w Polskę?
Dorota Miśkiewicz: Mam taką nadzieję, ale to jest projekt o tyle niełatwy, że wymaga od organizatora postawienia dwóch fortepianów. Liczne instrumenty perkusyjne wozimy ze sobą. To wszystko jest bardzo widowiskowe, bo przecież marimba to instrument duży i wizualnie atrakcyjny, a są też cymbały, cajon, wibrafon, czy flexaton. Jest ich bardzo dużo, kilkadziesiąt. Chcielibyśmy pograć i mamy nadzieję, że ośrodki kultury otworzą się. Mamy nadzieję, że wrócimy do Poznania, bo tu się wszystko zaczęło.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski