Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piłka nożna: Kryzys to czy zadyszka

Jacek Pałuba
Marcin Klatt oraz jego koledzy słabo zagrali w świąteczną sobotę i przegrali ze Zniczem Pruszków 0:2
Marcin Klatt oraz jego koledzy słabo zagrali w świąteczną sobotę i przegrali ze Zniczem Pruszków 0:2 Romuald Królak
To był najsłabszy występ piłkarzy poznańskiej Warty w rundzie wiosennej. Szkoda, że akurat w pojedynku z aktualnym liderem I ligi, który na boisku przy Drodze Dębińskiej nic nie pokazał. Znicz wygrał mecz 2:0, ale nie potrafił skonstruować dobrej akcji ofensywnej. Gole zdobył po błędach podopiecznych trenera Bogusława Baniaka.

Poznaniacy mocno zawiedli w świąteczną sobotę, szczególnie w drugiej odsłonie. Ubiegłotygodniowa porażka z Katowicami 0:1, wcale nie wskazywała na to, że zieloni są w gorszej formie. Tam pozna-niacy wypracowali sobie kilka sytuacji podbramkowych, ale zabrakło im skuteczności i trochę szczęścia. Tym razem w boju ze Zniczem udane akcje ofensywne Warty można było policzyć na palcach jednej ręki.

W pierwszej części meczu poznaniacy zagrali zbyt asekuracyjnie i zupełnie nie potrafili przedostać się pod pole karne pruszkowian. Co prawda dwa czy trzy razy piłka została dośrodkowana przed bramkę Znicza, ale nie było tam żadnego z graczy zielonych. Rywale w pierwszych 45 minutach skupili się na przerywaniu akcji Warty w środku boiska i trudno było w ogóle przypuszczać, że do stolicy Wielkopolski przyjechał lider I ligi.

Krótko po rozpoczęciu drugiej połowy katastrofalny w skutkach błąd popełnił Bartosz Hinc, który zamiast do Łukasza Radlińskiego, podał piłkę do napastnika Znicza Tomasza Feliksiaka. Ten ostatni skrupulatnie skorzystał z prezentu i dał prowadzenie swojej drużynie. Po stracie gola trener Baniak dokonał dwóch zmian i na boisku pojawili się Sergio Batata i Marcin Wojciechowski (zmienił kontuzjowanego Tomasza Magdziarza). Niewiele to zmieniło w grze zielonych, którzy w 65. minucie stracili drugą bramkę.

- Pierwszego gola strzeliliśmy sobie sami. Nie rozumiem zachowania Bartosza Hinca. Po stracie gola musieliśmy się odkryć i zaatakować, czego konsekwencją była druga bramka dla gości. Oprócz porażki, martwi mnie kontuzja Tomasza Magdziarza, który nie zagra co najmniej przez kilka tygodni. Zmiany, których dokonałem w drugiej połowie, nic nie wniosły do naszej gry. Jestem bardzo niezadowolony, bo zawsze, gdy mamy szansę odskoczyć od strefy spadkowej na większą odległość, sami stwarzamy sobie problemy i przegrywamy spotkania, w których można było zdobyć jakieś punkty - powiedział trener Warty Bogusław Baniak.

Widać więc, że ekipę zielonych dopadła wiosenna zadyszka. Oby tylko ta zadyszka nie przerodziła się w dłuższy kryzys. Bo Warta nadal bardzo mocno potrzebuje punktów i ciągle musi walczyć o utrzymanie w I lidze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski