Ula Kijak odczytała dramat Maliny Prześlugi niemal jak tragedię antyczną. Bo ten tekst ma takie znamiona. Ale nie jest pozbawiony czarnego humoru. Autorka wychodzi od banalnej historii: Alina (Dorota Kuduk) zachodzi nieświadomie w ciążę. Jest do macierzyństwa niegotowa. Powtarza błąd swojej matki Anieli (Ewa Szumska), która popełniła błąd swojej Matki (Małgorzta Peczyńska)… Każda z nich urodziła i wychowała córkę bez ojca, każda z nich borykała się ze swoim niechcianym macierzyństwem sama. Dopiero Alina sobie nie poradziła. Nie pomogła nawet Aniela, która starała się myśleć i działać za córkę.
Malina Prześluga w „Kwaśnym mleku” próbuje dotrzeć do psychiki kobiety, a właściwie kobiet, czym jest macierzyństwo, gdzie przebiegają granice wolności kobiety. Ale to jej nie wystarcza, wpisuje ten problem w kontekst społeczny i religijny…, sytuuje go w konkretnej przestrzeni. Pyta, co się stało z genem „matki Polki”?
Autorka, podobnie jak wcześnie w sztukach dla dzieci, buduje własny świat, który z jednej strony jest bliski temu „za oknem” ale jednak nieco inny. Powołuje do życia własne byty. Tym razem są one znane publiczności jako kategorie opisu świata: Pierwsza Komórka, Podstawowa Komórka Społeczna, Światłość czy Matka Boska (ta przez pierwszą część spektaklu patrzy jak z obrazu, dopiero w drugiej – zabiera głos).
Kim są te ożywione byty w dramacie? Pierwsza Komórka jest głosem natury. Odpowiada za istnienie wszystkiego co żywe. Pierwsza Komórka Społeczna uosabia postawy ludzi żyjących dookoła, Światłość i Matka Boska odnoszą się do światopoglądu lub wiary.
Jak grać te postaci? Autorka zdaje się tym nie przejmować. Zostawia to reżyserowi i aktorom. W prapremierowej realizacji nie mają z tym problemu obie komórki: Pierwsza Komórka (Teresa Kwiatkowska) przypomina nieco zwariowanego naukowca, Podstawowej Komórce Społecznej (Andrzej Szubski), która wyraża głosy opinii społecznej, pomaga fantastyczny kostium (w połowie ucharakteryzowany jest na dojrzała kobietę, w połowie na dojrzałego mężczyznę, a na dodatek zamiast plecaka na plecach osi lalkę – symbol młodego człowieka). Problem zaczyna się ze Światłością, ale Mariusz Adamski jakoś sobie radzi. Niestety, gorzej jest z Matką Boską. Marcela Stańko wrzeszczy biegając po scenie i niewiele z tego wynika.
Malina Prześluga, podobnie jak w sztukach dla dzieci, dowodzi, że ma słuch językowy. Każda postać mówi swoim własnym. Autorka na dodatek bawi się tymi językami. Na poziomie języka odkrywa dodatkowe sensy, na przykład komizm, o który trudno śledząc narrację. Pamiętam czytanie tej sztuki podczas finału konkursu Metafory Rzeczywistość (autorka otrzymała ex equo nagrodę jury, dziennikarzy i publiczności) i wtedy ten śmiech, który wiązł w gardłach, dało się wyraźnie usłyszeć. Podczas premiery zanikł zupełnie. A szkoda, bo „Kwaśne mleko” stało się za bardzo jednowymiarowe.
Teatr Polski w Poznaniu:
Malina Prześluga, „Kwaśne mleko”,
reżyseria Ula Kijak,
scenografia i kostiumy Dominika Skaza,
muzyka Maria Rumińska,
reżyseria świateł Ewa Garniec,
prapremiera 10 listopada 2013.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?