Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Fachowiec pił po kolizji

Łukasz Cieśla
Mariola N., która u szczytu policyjnej kariery odeszła na emeryturę po incydencie z alkoholem, pracuje jako asystentka w prokuraturze.

Mimo że we własnej sprawie nie poszła na współpracę z organami ścigania, to teraz sama pomaga przy śledztwach. - Znaliśmy sprawę, ale nie miała znaczenia, gdy przyjmowaliśmy ją do pracy. To fachowiec o dużej wiedzy - mówi Magdalena Mazur- Prus, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.

Przed trzema laty, rankiem szóstego kwietnia, Mariola N. spowodowała niegroźną kolizję w Luboniu. Pojawiły się podejrzenia, iż prowadziła pod wpływem alkoholu. Policjanci, z którymi rozmawialiśmy, twierdzą, że dzień wcześniej świętowała swój zawodowy awans. Miała objąć stanowisko komendanta komisariatu Poznań Wilda.

Kolizja, do której doszło dzień przed objęciem tego stanowiska, doprowadziła do jej przejścia na emeryturę. Z pracy w policji odszedł także szef komisariatu w Luboniu, a jego dwaj policjanci dostali naganę. Funkcjonariusze z Lubonia nie mieli dowodu potwierdzającego zbadanie trzeźwości Marioli N. Policjanci zapewniali, że dmuchała w alkotest, ale brakowało wydruku z urządzenia. Ponoć go... wyrzucili, bo sprawczyni kolizji była trzeźwa. Nie mieli nawet protokołu potwierdzającego użycie alkotestu.

Kilka godzin po porannym zdarzeniu, gdy o sprawie wiedzieli już przełożeni Marioli N., przywieziono ją do komisariatu w Luboniu. Miała opowiedzieć o przebiegu porannej kolizji. Była pijana. Niebawem straciła przytomność. Po przewiezieniu do szpitala pobrano jej krew. Badania wykazały, że o godzinie 13.10 miała 2,65 promila alkoholu we krwi.

Śledztwo wszczęła prokuratura w Pile. Początkowo Mariola N. miała status świadka. Stwierdziła, że alkohol wypiła dopiero po kolizji, bo była zdenerwowana i spadało jej ciśnienie. Cennym świadkiem dla prokuratury okazał się komendant z Lubonia. Stwierdził, iż Mariola N. powiedziała mu, że po kolizji wypiła w domu 3-4 lampki koniaku.

Po kolizji piłam koniak, bo miałam niskie ciśnienie - tłumaczyła się Mariola N.

Z tą informacją zapoznał się biegły. Uznał, że gdyby Mariola N. wypiła tyle koniaku dopiero po kolizji, to o godz. 13.10 miałaby dwukrotnie niższe stężenie alkoholu, niż to, które wykazało badanie krwi. Ekspert Zakładu Medycyny Sądowej obliczył, że w momencie kolizji stężenie wahało się w granicach 1,5 - 2,2 promila. Później wzrosło, bo najwidoczniej "dopiła" koniak po kolizji, by zatuszować wcześniejszą nietrzeźwość.

Pilska prokuratura w połowie lipca 2006 r. postawiła Marioli N. zarzut kierowania autem pod wpływem alkoholu. Mariola N. jako podejrzana miała prawo nie odpowiadać na niewygodne pytania. Nie zdradziła, ile wypiła po kolizji. Stwierdziła za to, iż ze względu na kłopoty ze zdrowiem stroni od alkoholu. Prokuratura trzy dni później poprosiła eksperta z ZMS o wydanie ponownej opinii. Śledczy chcieli wiedzieć, czy można określić stan nietrzeźwości w oparciu o cały materiał dowodowy.

Kolejna opinia była bardziej korzystna dla Marioli N. Ekspert z ZMS uznał, że brakuje dowodów pozwalających na ustalenie, jakie stężenie alkoholu było w momencie kolizji. Biegły napisał, że gdyby Mariola N. piła dopiero po kolizji, to musiałaby spożyć prawie 0,46 litra koniaku, żeby o 13.10 mieć 2,65 promila. Prokuratura po tej opinii umorzyła śledztwo.

- Mieliśmy świadomość, że w tej sprawie doszło do dziwnych zdarzeń, ale było zbyt mało dowodów na wniesienie aktu oskarżenia - podkreśla Maria Wierzejewska-Raczyńska, szefowa prokuratury w Pile.

Mariola N. nie chciała z nami rozmawiać na temat kolizji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski