Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koszykówka: Zamiast dwóch średnich może być jeden mocny

Radosław Patroniak
Być może w kolejnym sezonie Aleksandra Semmler i Monika Sibora zagrają w jednej ekipie
Być może w kolejnym sezonie Aleksandra Semmler i Monika Sibora zagrają w jednej ekipie W. Wylegalski
Koncepcja połączenia dwóch poznańskich klubów żeńskiej koszykówki, Inei AZS i MUKS, to nic nowego. O takiej ewentualności mówi się od kilku lat. Tym razem jednak jest większa chęć, by od słów przejść do czynów. No i jest też większa skłonność do kompromisu...

- Nie stawiam już takiego warunku, że po połączeniu muszę być prezesem, a żona trenerem. Nie zabiorę przecież wszystkie do grobu. Chcę tylko, żeby MUKS w jakiejś formie przetrwał. Wywalczyliśmy dla Poznania 13 tytułów w koszykówce młodzieżowej i należy się nam szacunek. Nasz klub musi pozostać kuźnią talentów - przyznaje prezes MUKS, Andrzej Jabłoński.

Wizja zbudowania jednej, mocnej drużyny działa na jego wyobraźnię, ale nie aż tak bardzo, by nie dostrzegać zagrożeń. - Jestem za jednym klubem, ale obawiam się, że do połączenia nie dojdzie. Istnieje duża rozbieżność interesów. Po drugiej stronie zawsze będzie dążenie do zdominowania nowego tworu, a ja uważam, że mógłby powstać klub pod nazwą Koziołki, w którym byłoby po dwóch przedstawicieli Inei AZS i MUKS oraz jeden z miasta. Wcześniej trzeba tylko stworzyć okrągły stół - dodaje Jabłoński.

Z kolei prezes Inei AZS, Paweł Leszek Klepka, ma już dość przeciętności i średniactwa. Uważa, że w stolicy Wielkopolski powinno się tworzyć zespół na miarę medali mistrzostw Polski i gry w Eurolidze.

- Oba kluby moim zdaniem dojrzały do przełomowych decyzji, ale poprawa wyników sportowych wiąże się z budżetem na znacznie wyższym poziomie niż dotacje miasta dla nas i sąsiada zza miedzy. Jeżeli postanowimy połączyć siły, musimy mieć pewność, że będzie nas stać na czołowe zawodniczki z kraju i zagranicy - przekonuje Klepka i wyraża obawy, czy połączenie może nastąpić już przed kolejnym sezonem.

Jego wątpliwości dotyczą też innej kwestii. W sumie oba kluby dostają z budżetu 700 tys. zł. Jeśli taką samą kwotę udałoby się pozyskać od sponsorów, to wciąż poznański team byłby kopciuszkiem przy Lotosie Gdynia, który dysponuje kwotą 4 mln zł.

Argumentem przemawiającym za integracją klubów jest natomiast możliwość zatrzymania w Poznaniu utalentowanych koszykarek. - Nasze wychowanki tułają się teraz po Polsce. Mamy świetną bazę do szkolenia, ale nie potrafimy tych zawodniczek zagospodarować. W układzie mocniejszego klubu w ekstraklasie i jego zaplecza w I lidze pewnie łatwiej byłoby poznańskie diamenty szlifować, a nie oddawać konkurencji - dodaje Klepka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski