Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rodzina Platformy Obywatelskiej, czyli kariera armii urzędników

Paulina Jęczmionka
Grzegorz Wrona z PO jest prezesem spółki Szpitale Wielkopolski.
Grzegorz Wrona z PO jest prezesem spółki Szpitale Wielkopolski. Archwium
W niedzielę wielkopolska Platforma Obywatelska wybierze swojego szefa. Zagorzali zwolennicy tego, który (z dwóch kandydatów: Rafał Grupiński i Waldy Dzikowski) wygra, z pewnością mogą liczyć na profity. Bo dla wiernych działaczy ciepła posadka na garnuszku państwa zawsze się znajdzie.

(Nie)partyjne początki
Karierą w urzędach lub spółkach może pochwalić się większość poznańskich twarzy PO - szefów kół i radnych. Tak pracę zaczynał Mariusz Wiśniewski, radny i szef koła PO na Nowym Mieście. Po studiach w urzędzie miasta tworzył program staży studenckich. Jak przyznaje, poprosił go o to sekretarz miasta, który znał go z Niezależnego Zrzeszenia Studentów. - Nie byłem jeszcze w partii - mówi radny. - Doceniono moje doświadczenie akademickie. Dzięki NZS poznałem też Filipa Kaczmarka, byłego członka zrzeszenia. W 2004 r. ja i wiele osób z NZS wsparło go w wyborach do PE.

Czytaj również: Wielkopolska Platforma wybierze swojego szefa. Zacięta walka trwa

Wtedy też Wiśniewski wstąpił do PO. I jego praca nabrała politycznego charakteru. W 2006 r., gdy wybrano go też na radnego, został asystentem posła Kaczmarka. A dwa lata później był już w zespole doradców wojewody Piotra Florka z PO. Tam pracuje do dzisiaj. Ale twierdzi, że gdyby nie wykształcenie i kompetencje samorządowe, nie miałby szans na tę pracę.

- Doradcy osób kierujących administracją na Zachodzie są traktowani jako element skutecznego zarządzania - mówi Wiśniewski. - To stanowisko ma zatem do pewnego stopnia polityczny charakter. Obok przygotowania, znaczek partyjny także może tu być brany pod uwagę, bo wojewoda musi mieć wśród bliskich współpracowników zaufanych ludzi.

Obok przygotowania, znaczek partyjny także może tu być brany pod uwagę, bo wojewoda musi mieć zaufanych ludzi

W urzędzie miasta (jako młodszy referent ds. transportu) zaczynał też Bartosz Zawieja, radny od 2010 r. i szef koła PO na Grunwaldzie. Nie należał jeszcze do PO. Działał jednak w radzie osiedla. Później pracował w Zarządzie Dróg Miejskich. A w 2006 r. został dyrektorem wydziału realizacji i tworzenia projektów w starostwie. Wtedy był już w PO.

- To kompetencje i doświadczenie zdecydowały o mojej karierze, a nie przynależność partyjna - mówi Bartosz Zawieja. - Znajomość mechanizmów urzędniczych pomaga mi w pracy w radzie osiedla czy miasta, bo wiem, gdzie interweniować, znam procedury.

Marszałkowski dom PO
Mechanizmy działania instytucji publicznych znają też szefowie innych kół. Część z nich jest związana z urzędem marszałkowskim. Ten od dawna uchodzi za dom platformerskiej rodziny. Za tego, który miał pilnować, kto siada przy domowym ognisku, uważało się Leszka Wojtasiaka, który w lutym stracił stanowisko wicemarszałka województwa z powodu złamania przepisów tzw. ustawy antykorupcyjnej.

Z kolei marszałek Marek Woźniak mówi, że nie wie, ile osób pracujących w jego urzędzie posiada legitymację partyjną. Twierdzi, że to go nie interesuje, bo "od początku urzędowania zastrzegał, że nie będę dyskwalifikował pracowników ze względu na przynależność do partii" i nie będzie czystek.

- Jeśli w urzędzie pracują osoby z PO, to dlatego że przeszły jednakową dla wszystkich procedurę zatrudnienia - zapewnia Woźniak. - Nie sprawdza się w niej legitymacji partyjnej. Owszem, nie można zagwarantować, że członkowie komisji rekrutacyjnej, znając dane osoby, nie przyznają im punktów za partię. Nie da się tego sprawdzić. Na pewno jednak, jeśli ktoś nie spełnia wymogów rekrutacji, nie dostanie pracy dzięki przynależności partyjnej.

Zobacz też: Politycy PO na garnuszku państwa, czyli "lista wstydu Platformy"

Z PO w urzędzie do ubiegłego roku pracował uchodzący za człowieka Wojtasiaka Jakub Jędrzejewski (brat europosłanki), radny od 2006 r. i szef koła PO na Winogradach. Po ok. trzech latach zasiadania w radzie miasta, został zastępcą dyrektora podlegającego Wojtasiakowi departamentu gospodarki. Uważa, że partia nie miała tu znaczenia.

- Zgłosiłem się do konkursu, pokonałem dwóch innych kandydatów - tłumaczył nam w 2012 r. Jędrzejewski. - Zwyciężyła moja znajomość języków obcych i sektora prywatnego. Przez trzy lata pracowałem w firmie Arvato Direct Services Polska - spółce międzynarodowego koncernu Bertelsmann AG. Byłem kierownikiem 150-osobowego zespołu.

Choć radny w Arvato zajmował się projektami związanymi z liniami lotniczymi, to w 2012 r. objął stanowisko wiceprezesa Szpitali Wielkopolski - spółki wspierającej lecznice, która podlega pod zarząd województwa. Tu konkursu nie było.

Ze spółką wojewódzką związany jest Krzysztof Skrzypinski, radny, który kieruje kołem Wilda. W 2010 r. (wtedy po raz drugi dostał się do rady miasta) został kierownikiem w jednym z działów Funduszu Rozwoju i Promocji Województwa Wielkopolskiego, którego większościowym akcjonariuszem jest województwo. Wcześniej, w latach 2000-2004 pracował w urzędzie wojewódzkim, potem m.in. w państwowym Cegielskim.

Partyjny kolega Skrzypinskiego, Aleksander Kowalewicz, który kieruje kołem PO na Piątkowie, jest z kolei dyrektorem Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego, który podlega pod władze województwa. A szef koła Śródmieście-Łazarz Grzegorz Proniewicz, były prezes Term Maltańskich, jako przedstawiciel urzędu marszałkowskiego zasiada w radzie nadzorczej poznańskiej Ławicy. W radzie portu jest i Jerzy Stępień, szef koła PO na Jeżycach. On, jako wiceprezydent, zasiada tam z ramienia miasta.

Miejsca dla starych wyjadaczy
Urzędy czy spółki samorządowe to też miejsce dla starszych stażem i wyżej postawionych członków Platformy.
Obok Jakuba Jędrzejewskiego w spółce Szpitale Wielkopolski jako prezes zasiada bowiem Grzegorz Wrona, członek rady regionu PO, od niedawna szef stacji pogotowia w Poznaniu. Także nazywany człowiekiem Wojtasiaka.

- Partia nie pomogła mi w karierze - mówi Wrona. - Mechanizm działa odwrotnie. Ludzie pracowici, z doświadczeniem zapisują się do partii, bo chcą być użyteczni społecznie. Ja, zostając prezesem Szpitali, znalazłem się w odpowiednim miejscu i czasie gotowy do podjęcia się ważnego społecznie zadania.

Przeczytaj również: Spółki województwa tracą. Partyjni działacze zarabiają

Takim zadaniem miało też być powierzone mu w 2012 r. kierowanie szpitalem w Koninie. Wrona złożył rezygnację, gdy Wojtasiak podał się do dymisji.

Następcą Wojtasiak też zresztą został zaufany człowiek Platformy. Fotel wicemarszałka objął Mateusz Klemenski, wieloletni asystent społeczny szefa PO w regionie Rafała Grupińskiego. Wcześniej pracował w urzędzie marszałkowskim, Agencji Ryn-ku Rolnego, państwowym przedsiębiorstwie Agropol.

Zaufanym człowiekiem, ale tym razem marszałka Woźniaka, okazał się też inny polityk PO. Marek Zieliński w Sejmie przepracował cztery kadencje. W 2011 roku mandatu nie zdobył. I wtedy, jak sam przyznaje, Woźniak zaproponował mu stanowisko wiceprezesa Wojewódzkie Funduszu Ochrony Środowiska. Konkursu nie było.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski