Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poznański "Parsifal" zbanalizowany - recenzja Stefana Drajewskiego [ZDJĘCIA]

Stefan Drajewski
Richard Wagner, „Parsifal” w Teatrze Wielkim w Poznaniu
Richard Wagner, „Parsifal” w Teatrze Wielkim w Poznaniu Katarzyna Zalewska
„Parsifal” bardzo rzadko gości na polskich scenach. Inscenizacja Hotel Pro Forma jest czwartą w powojennej historii Polski. Trudno się temu dziwić. Jest to dzieło gęste od znaczeń, dające szereg możliwości interpretacyjnych tak inscenizatorom jak i kierownikowi muzycznemu. Dlatego też powinno się po nie sięgać, gdy ma się coś ważnego do zakomunikowania światu

Po najnowszej premierze odnoszę wrażenie, że grupa duńskich artystów z Hotel Pro Forma pobawiła się maszynerią teatralną, a bogatą symbolikę Wagnera próbowała zastąpić własną, wydumaną i mało czytelną.

„Parsifal” Wagnera to dzieło o walce dobra ze złem, o ofierze i odkupieniu, o misterium św. Graala…. Tytułowy prostaczek wędruje po świecie w poszukiwaniu sensu życia. Na tej drodze spotyka ludzi, półbogów, dziwaków… doświadczając czegoś nowego. W zależności od podejścia „Parsifal” staje się dziełem bardziej mistycznym (wersja poznańska z 1999 r.) czasami historiozoficzno-egzystencjalny (wersja wrocławska z 2011).

Najnowszy „Parsifal” – sądząc po kostiumach i scenografii – powinien być o zwykłych ludziach, którym przytrafiło się kilka dziwnych przygód. Kluczem zaś do rozwiązania wszystkich zagadek ma być – jak deklaruje dramaturg przedstawienia – Kundry. Tylko, ten koncept się nie sprawdza. Już na początku Gurnemanz śpiewa, że pojawia się chłopiec (chodzi o Parsifala) a na scenę wchodzi dwóch miśków (starszych, słusznej postury panów) ubranych w „śpioszki”. Jeden z nich zaczyna śpiewać, a drugi jest tłumaczem migowym. Ta dziwaczna multiplikacja niczego nie wnosi do interpretacji dzieła.

Kundry też została podwojona. Agnieszka Zwierko śpiewa, a performerka-tancerka (Lisbeth Sonne) miota się po scenie i „tłumaczy” śpiewaczkę. Ale to dość dziwne tłumaczenie, bo niewiele z niego wynika (performerka wnosi na przykład dynię na tacy, która ma być aluzją głowy św. Jana – po co?), buduje krzyż (stracha na wróble?) i układa wokół tego coś (w operze odległość jest tak duża, że trzeba by mieć lornetkę, aby zobaczyć, co to jest i jakoś zinterpretować). Zdaniem dramaturga „Kundry przyjmuje różne role”, a ja widziałem na scenie bezradną aktorsko śpiewaczkę, która nie wie, kim jest jej postać, nie wie, co zrobić z rękami i dlatego cały czas zgniata jakąś czarną chusteczkę… Na dodatek Agnieszka Zwierko śpiewała na premierze brzydkim głosem, miała kłopoty z intonacją a w dolnych rejestrach wręcz się dusiła. To nie jest partia dla niej albo przyjęła ją za wcześnie.

A skoro o śpiewakach mowa, to dziwię się kierownikowi muzycznemu, Gabrielowi Chmurze, że nie zadbał o lepszych. Przed premierą mówiło się, że w Poznaniu nie ma odpowiednich interpretatorów trudnej muzyki Warnera i trzeba ich poszukać za granicą. Niestety, Mario Klein jako Gurnemazn od początku miał problemy, śpiewał bezbarwnym głosem, nawet nie starając się budować aktorsko postaci skryby-bibliotekarza (intrygujący kostium). W trzecim akcie miał już kłopoty z przebiciem się przez orkiestrę. Amfortas (Mark Morouse) jak wstał z wózka inwalidzkiego, brzmiał bardzo dobrze. Tytułowy Parsifal (Thomas Mohr) śpiewał nieźle, ale w czasach, kiedy tak wielką wagę przywiązuje się do wyglądu śpiewaka, kiedy szuka się go w innych teatrach, to trzeba było poszukać artysty, który spełniałby warunki wokalne i sceniczne. Bardzo dobrze, by nie powiedzieć najlepiej, wypadł Krzysztof Bączyk w małej rólce Titurela.

I jeszcze zdanie o orkiestrze pod batutą Gabriela Chmury. W tej interpretacji opery Wagnera zabrakło mi zniuansowania dramaturgicznego, operowania zmiennością nastrojów, budowania kulminacji dramaturgicznych i subtelnego ich rozwiązywania. „Parsifal” nie jest poematem symfonicznym o rozlazłej narracji.

Realizatorzy w wywiadzie zamieszczonym w programie, powiedzieli: „Przed rozpoczęciem prac nad tym projektem nie znaliśmy muzyki Wagnera”. To widać. Hotel Pro Forma zaproponował „Parsifala” zbanalizowanego, sięgając po wyświechtane tropy inscenizacyjne bez wsłuchania się muzykę.

Teatr Wielki w Poznaniu:
Richard Wagner, „Parsifal”,
kierownictwo muzyczne Gabriel Chmura,
koncepcja Kirsten Dehlholm, Jon R. Skulberg,
reżyseria Kirsten Dehlholm,
choreografia Jon R. Skulberg,
dramaturgia Iury Trojaborg,
dekoracje Kirsten Dehlholm , Jon R. Skulberg, Jasper Kongshaug,
kostiumy Henryk Vibskov,
kierownictwo chóru Mariusz Otto,
premiera 18 października 2013 r.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Poznański "Parsifal" zbanalizowany - recenzja Stefana Drajewskiego [ZDJĘCIA] - Głos Wielkopolski

Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski