Walczak po rozwodzie wyjechał za chlebem pod Warszawę. Wrócił po namowach syna siostry, który obiecywał mu pracę w rodzinnym mieście. Kiedy przyjechał, okazało się, że nie ma ani pracy, ani domu. Wtedy pomyślał o zamieszkaniu w garażu. Dopóki terenem przy ul. Gajowej zarządzało Zrzeszenie Właścicieli Garaży, nikt nie myślał o usunięciu stamtąd bezdomnego.
- Pan Tadeusz zawsze płacił za garaż i w tej kwestii nie mieliśmy do niego żadnych zastrzeżeń. Poza tym zgodziliśmy się na to, żeby tu mieszkał z elementarnego poczucia solidarności z losem, jaki go spotkał - mówi Eustachy Jakubczak, członek zarządu starego stowarzyszenia.
Sytuacja się zmieniła, kiedy przyszedł nowy administrator.
- Najpierw wyłączyli mi prąd, twierdząc, że go kradłem. Mimo bezdomności, zawsze płaciłem regularnie wszystkie rachunki. Na koniec roku miałem nawet nadpłatę. W końcu prąd został włączony, ale cały czas daje mi się do zrozumienia, że nie mogę tu mieszkać. Zdaniem nowego zarządu, garaż jest miejscem, w którym można tylko trzymać samochód. Nie rozumiem, dlaczego, skoro jest moją własnością, nie mogę w nim mieszkać - mówi Tadeusz Walczak.
Jan Czeszejko twierdzi, że nie ma nic przeciwko Walczakowi. Nie chce tylko, żeby doszło do jakiegoś nieszczęścia.
- On ma butlę gazową. Jeśli zaprószy ogień, wszystko spłonie. Nie chcę za nikogo iść do więzienia. Wysłałem w tej sprawie dokumenty do nadzoru budowlanego. Jeśli oni podejmą decyzję, że pan Walczak może mieszkać w garażu, będzie to na ich odpowiedzialność - mówi Jan Czeszejko.
Innego zdania jest część właścicieli garaży. Dla nich Walczak jest aniołem stróżem. Twierdzą, że tylko dzięki niemu udaje się zapobiec wandalom i złodziejom.
- Kiedyś w nocy o mało nie okradziono ośmiu boksów. Wszystko było już przygotowane do wywiezienia. Pan Tadeusz zatrzymał złodziei i wezwał policję. Taka pomoc jest nieoceniona - mówi jeden z garażowiczów.
Mimo że bezdomny przyzwyczaił się do takiego mieszkania, chciałby żyć jak inni. Na mieszkanie socjalne czeka od kilku lat. Jest na 66. miejscu na liście magistratu.
- Staramy się odzyskiwać mieszkania i przekształcać je na socjalne. Czeka na nie ponad 380 rodzin, które są w bardzo trudnej sytuacji życiowej lub z wyrokami eksmisji. W związku z tym pan Walczak nie może liczyć, że dostanie lokum w tym roku - mówi Jolanta Stawrowska, rzecznik UM w Koninie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?