Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prokurator z Poznania brał pieniądze od oskarżonych? Trwa śledztwo

Łukasz Cieśla
Prokurator z Poznania brał pieniądze od oskarżonych? Trwa śledztwo
Prokurator z Poznania brał pieniądze od oskarżonych? Trwa śledztwo archiwum Polskapresse
Trwa śledztwo w sprawie pracującego w Poznaniu prokuratora Z. Postępowanie wszczęto z artykułu mówiącego o oszustwach. Według materiałów prokuratury, miał brać pieniądze od oskarżanych przez siebie ludzi. Miał z nimi uzgadniać, że w związku z karą za popełnione czyny, zapłacą grzywnę lub świadczenie pieniężne. Oskarżeni, zamiast wpłacać pieniądze na konto sądu, mieli je zostawiać w gabinecie prokuratora. Prokuratura sprawdza czy prokurator oszukiwał oskarżonych i przywłaszczał ich pieniądze. Nieoficjalnie usłyszeliśmy, że dowody są "mocne".

Dowiedzieliśmy się, że prokuratora Z. 5 lipca tego roku zawieszono w czynnościach. Pracował w Prokuraturze Rejonowej Poznań Wilda. Ma także zakaz wstępu do prokuratury, zaplombowano jego pokój, zabrano kartę zbliżeniową pozwalającą na przejście przez bramkę, obcięto pensję o połowę. Takie konsekwencje szefowie poznańskiej prokuratury wyciągnęli wobec niego tuż po formalnym wszczęciu śledztwa.

– Informacje, które wpłynęły do prokuratury, brzmiały poważnie i wiarygodnie. Dlatego należało podjąć tak surowe środki, czyli niezwłocznie odsunąć prokuratora od obowiązków służbowych – mówi Magdalena Mazur-Prus, rzecznik poznańskiej Prokuratury Okręgowej.

„Na cel społeczny”
Formalnie prokurator Z. nie ma jednak postawionych zarzutów. Chroni go immunitet. Musiałby zostać uchylony, gdyby miał mieć postawione zarzuty.

Śledztwo prowadzi poznańska Prokuratura Apelacyjna. Prowadzone jest ono z artykułu kodeksu karnego mówiącego o oszustwie. – Śledztwo trwa od 2 lipca, od tamtej pory zbieramy dowody, przesłuchujemy świadków. O szczegółach nie mogę mówić ze względu na dobro postępowania przygotowawczego – mówi prokurator Hanna Grzeszczyk z poznańskiej Prokuratury Apelacyjnej.

Na czym miały polegać domniemane nielegalne działania prokuratora Z.? Z naszych ustaleń wynika, że kiedy oskarżane przez niego osoby chciały dobrowolnie poddać się karze, uzgadniał z nimi wysokość kary, również tej finansowej. To standardowa procedura stosowana w pracy prokuratorów.

Niestandardowe i nielegalne w jego działaniach miało być to, że miał wskazywać oskarżonym, że pieniądze – grzywny lub świadczenia pieniężne na cel społeczny – mogą wpłacać „do ręki” w jego gabinecie. Śledczy miałby więc bazować na niewiedzy oskarżonych, oszukiwać ich oraz wprowadzać w błąd.

Procedury są takie, że nawet jeśli oskarżony dobrowolnie poddaje się karze i uzgadnia ją z prokuratorem, sprawa i tak trafia do sądu. To sąd ogłasza wyrok i wskazuje numer konta, na który należy wpłacić pieniądze z tytułu grzywny lub świadczenia pieniężnego. Pieniędzy nigdy nie daje się „do ręki” konkretnej osobie: ani prokuratorowi, ani sędziemu.

– Są osoby, które nie znają procedur i przepisów. Kiedy usłyszały od prokuratora, że wpłacenie pieniędzy u niego przyspieszy i załatwi sprawę, wierzyły mu – mówi osoba znająca szczegóły sprawy.

To miało „krótkie nogi”
Skąd organy ścigania dowiedziały się o „działalności” swojego pracownika? Jeden z naszych rozmówców wskazuje, że do prokuratury zgłosił się mężczyzna. Miał być oburzony i mówić, że sąd wezwał go zapłaty pieniędzy, a przecież on już płacił prokuratorowi Z. „na cel społeczny”.

Inny nasz rozmówca twierdzi z kolei, że prokurator Z. mógł mieć założone podsłuchy, dzięki czemu zdobyto „twarde” dowody. Prokuratura nie chciała odnosić się do naszych informacji. Argumentuje, że nie będzie wskazywać, w jaki sposób dowiedziała się o sprawie.

Do naszej redakcji dotarły informacje o dwóch pokrzywdzonych osobach. Jedna miała zapłacić prokuratorowi kilkaset złotych, druga 12 tys. zł. Obie miały zostać wprowadzone w błąd, że wręczenie tych pieniędzy Z. kończy ich sprawę.

Nieoficjalnie mówi się jednak o kilkunastu osobach, które zapłaciły mu pieniądze, bo sądziły, że takie są procedury. Ta liczba może się zwiększyć. Jaka jest łączna kwota pieniędzy, którą miałby przyjąć Z.? Tego prokuratura nie podaje. Mówi się, że brał różne kwoty, w zależności od charakteru przestępstwa popełnionego przez poszczególnych oskarżonych.

– Jeśli zarzuty wobec prokuratura się potwierdzą, będzie to oznaczać, że Z. bawił się w sąd i żerował na niewiedzy ludzi. Ale to miało krótkie nogi, bo jeśli rzeczywiście wyłudzał pieniądze, powinien przewidzieć, że w końcu ktoś zostanie wezwany przez sąd do zapłaty grzywny, a wtedy prawda wyjdzie na jaw – mówi jeden z naszych rozmówców.

Empatyczny, dobry kolega
Prokuratura Okręgowa prowadzi lustrację spraw prowadzonych przez Z. Celem jest sprawdzenie, czy jego decyzje o sposobie zakończenie różnych śledztw były uzasadnione. Jeśli niektóre decyzje okażą się „podejrzane”, śledztwa mogą zostać wznowione.

Z kolei Prokuratura Apelacyjna prowadząca wątek karny chce najpierw zebrać cały materiał dowodowy. Czyli przesłuchać wszystkie osoby, które mogły dawać pieniądze prokuratorowi. Dopiero wtedy ma zostać skierowany wniosek o uchylenie jego immunitetu.

Wszystko przez procedury. Gdyby po uchyleniu immunitetu okazało się, że Z. działał na szkodę innych osób, ale nieujętych we wniosku o uchylenie immunitetu, za te dopiero ujawnione czyny nie odpowiadałby. Bo nie można składać ponownego wniosku o uchylenie immunitetu.

Jak usłyszeliśmy nieoficjalnie, niewykluczone, że do końca tego roku zostanie wszczęta procedura usunięcia Z. z zawodu. Bo gdyby został wydalony, nie miałby immunitetu i byłby traktowany jak „zwykły” obywatel bez przywileju. Można byłoby mu postawić zarzuty, a gdyby pojawiły się nowe dowody, ewentualnie je uzupełnić.

Sprawa prokuratora Z. zaskoczyła jego współpracowników. Określają go jako dobrego kolegę, prokuratora cieszącego się pozytywną opinią w pracy. Wskazują także, że jest empatyczną osobą. Kiedy poważnie zachorowała bliska mu osoba z rodziny i dawano jej niewielkie szanse na przeżycie, Z. miał bardzo jej pomagać, otaczać czułą opieką, angażować się w jej powrót do zdrowia. Okazało się, że wbrew złym rokowaniom, bliska mu osoba przeżyła.

Teraz w prokuraturze pojawiają się głosy, że jeśli Z. dorabiał „na boku”, to przyczyną mogły być kłopoty rodzinne i poważna choroba bliskiej mu osoby.

Jak tłumaczy się sam zainteresowany? Kontaktowaliśmy się z prokuratorem Z. telefonicznie oraz mailowo. Nie odpowiedział na prośby o rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski