Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Deszczówka w Poznaniu: Dlaczego jedni ją płacą, a inni nie?

Bogna Kisiel
- To niesprawiedliwe, że jeden mieszkaniec musi płacić za odprowadzenie ścieków opadowych, bo gmina nie wywiązała się ze swego obowiązku i nie zbudowała kanalizacji deszczowej, a drugi nie - uważa zarządca nieruchomości, znajdującej się w centrum miasta.

Zgodnie z uchwałą, przyjętą przez Radę Miasta w lutym tego roku, właściciele posesji, z których ścieki opadowe i roztopowe trafiają do kanalizacji ogólnospławnej muszą za nie płacić. Stawka wynosi 4,68 zł za metr sześcienny (netto). Dlaczego? Bo wtedy deszczówka wraz ze ściekami bytowymi transportowana jest do oczyszczalni, a oczyszczanie ścieków kosztuje. W tych rejonach miasta, gdzie funkcjonuje kanalizacja deszczowa ścieki opadowe odprowadzane są do Warty.

- I oni nie płacą - oburza się zarządca nieruchomości. - A mieszkańcy centrum Poznania, gdzie jest dużo starszych ludzi, są nękani przez Aquanet. Spółka wysyła im umowy. Grozi, że jak ich nie podpiszą, to odetnie im wodę i kanalizację.

Maja Zygmanowska ze spółki Aquanet stanowczo zaprzecza, by kogokolwiek zmuszano do podpisywania umów.

- A już na pewno nie straszymy odłączeniem wody - podkreśla M. Zygmanowska. I dodaje: - Rozsyłamy umowy pocztą. Niektórzy mieszkańcy odsyłają nam podpisane umowy, inni nie. Wówczas ponownie wysyłamy umowę z pismem, w którym powołujemy się na art. 28 ustawy o zbiorowym zaopatrzeniu w wodę i zbiorowym odprowadzaniu ścieków, a mówi on o karach finansowych i przepisach karnych. Ale są to zapisy ustawy.

Jakie są kary za odprowadzanie ścieków do kanalizacji bez umowy? Ograniczenie wolności lub grzywna do 10 tysięcy złotych. Można nie podpisywać umowy z Aquanetem, ale wtedy trzeba zlikwidować wszystkie punkty odprowadzające ścieki opadowe do kanalizacji ogólnospławnej. Jeśli właściciel nieruchomości zrobi to, a służby Aquanetu potwierdzą, że ścieki opadowe nie trafiają do kanalizacji ogólnospławnej, miejska spółka odstąpi od umowy i pobierania dodatkowych opłat.

- Nie potrafię sobie tego wyobrazić. Gdzie można w centrum Poznania przekierować deszczówkę? - zastanawia się czytelnik "Głosu".

Ale problem ścieków opadowych nie dotyczy tylko śródmieścia. Mają go także niektórzy mieszkańcy Sołacza. Część z nich nie miała nawet świadomości, że deszczówka z ich posesji spływa do ogólnospławnych kanałów. Do nich należy pan Adam, który przeżył kontrolę Aquanetu.

- Okazało się, że mój dom podłączony jest do kanalizacji ogólnospławnej. I z tym nie dyskutuję - zaznacza pan Adam. Ale mieszkaniec Sołacza ma zastrzeżenia do sposobu przeprowadzenia kontroli. Zwraca uwagę, że mieszkańcy całej ulicy musieli być w gotowości od godz. 9.30. A wiadomo, ludzie pracują. I niektórzy nie mogli czekać w nieskończoność, aż ktoś się pojawi.

- Pracownik Aquanetu przyszedł nieprzygotowany, bez planów. Nie potrafił powiedzieć czy po drugiej stronie ulicy jest kanalizacja deszczowa. Był nieuprzejmy - wylicza pan Adam. I podkreśla, że towarzysząca przedstawicielowi miejskiej spółki urzędniczka, dla odmiany okazała się bardzo miłą i grzeczną osobą. Najbardziej jednak oburzyło mieszkańca pismo, które otrzymał od Aquanetu.

- Było bezczelne i aroganckie - twierdzi pan Adam.- Straszono nas, bo dostali je także wszyscy sąsiedzi, paragrafami, karami. Miałem wrażenie, że jestem przestępcą. Brakowało jeszcze tylko nakazu prokuratorskiego. Wiem, że dwie osoby, które mieszkają przy mojej ulicy telefonowały do Aquanetu, protestując przeciwko tej arogancji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski