Kupcy mają żal do władz Spółki Targowiska, będącej w całości własnością miasta Poznania. Pierwszym z zarzutów jest fatalna infrastruktura. Nie ma tu toalet (z wyjątkiem płatnych toi-toi ) ani ogrzewania. Przebieralnie są prowizoryczne. Dalej kupcy wymieniają czynsz za wynajem miejsca - za metr kwadratowy płacą aż 160 złotych miesięcznie.
- Te ceny są za wysokie jak na obecną sytuację - grzmią handlowcy. Dla wielu z nich interes przestał się opłacać. Targowisko pustoszeje. Klienci zaglądają tu głównie ze względu na niskie ceny.
Zdaniem niektórych kupców, spółka wcale nie inwestuje w targowisko. Prace porządkowe prowadzone są ich kosztem. Z własnych pieniędzy postawili namiot. Poza tym od lat na targowisku nic się nie zmienia. Jeśli sprawdzi się czarny scenariusz, rynek upadnie, a ponad 120 osób pozostanie bez pracy.
- Nie chcemy likwidować targowiska na Dolnej Wildzie - podkreśla prezes Spółki Targowiska, Krzysztof Janowski.
Aby powstrzymać spadek liczby kontrahentów, wprowadzono promocję dla kupców.
- W grudniu planujemy spotkanie z kupcami. Gdy okaże się, ilu sprzedawców jest zainteresowanych dalszą współpracą, będziemy wspólnie podejmować decyzje na przyszłość - dodaje Janowski.
Handlowcy chcieliby, żeby na miejscu namiotu powstała hala targowa z prawdziwego zdarzenia. W niej upatrują ratunku dla siebie. Dopóki jednak nie zmieni się studium zagospodarowania przestrzennego, które przewiduje w tym miejscu tereny rekreacyjno-sportowe i drugą nitkę ul. Dolna Wilda, jej postawienie jest niemożliwe. Pozostaje jeszcze kwestia zdobycia pieniędzy na budowę hali targowej.
Prezes spółki zdaje sobie sprawę, że nieuregulowana kwestia gruntu uniemożliwia otrzymanie dofinansowania na tę inwestycję. Z tego powodu proponuje przeniesienie targowiska do hali przy ul. Jutrzenka na Świcie. W tym przypadku jest szansa na pieniądze z Unii Europejskiej.
Jednak plan rewitalizacji poznańskich rynków ma szanse na realizację nie wcześniej niż za 2 lata. Ale nie tylko brak funduszy jest problemem. Kupcy z Dolnej Wildy nie wyobrażają sobie przeprowadzki w inne miejsce.
- Rozumiem przywiązanie do miejsca pracy, ale akurat to nie jest estetyczne. Jak jest możliwość zrobienia zakupów gdzie indziej, to klienci tam pójdą. To miejsce może zniknąć w ciągu roku. My nic nie możemy zrobić: żeby zainwestować w targowisko, potrzeba dużych pieniędzy - podsumowuje Adam Babicz, przewodniczący Rady Osiedla Dolna Wilda.
Kupcy szukali wsparcia u premiera
W dyskusji na temat przyszłości targowiska Dolna Wilda głos zabrał także premier Donald Tusk.
We wrześniu 2011 r. spotkał się z poznańskimi kupcami, gdy podróżował po Polsce "tuskobusem".
- Spotkanie odbędzie się z naszej inicjatywy - mówiła wtedy Katarzyna Ścisłowska, członek zarządu Stowarzyszenia Kupców Poznańskich. - Polska jest w budowie i Poznań jest w budowie.
Handlowcy zaprezentowali premierowi projekt hali, którą chcieliby zastąpić brzydki namiot. Zaznaczali, że chcą zostać w centrum miasta, w tym samym miejscu, co dotychczas. Premier obiecał protekcję, zaznaczając, że ma niewielki wpływ na działania samorządów.
Tuż przed świętami Bożego Narodzenia na rozmowę o losach targowiska do Warszawy został zaproszony prezydent Grobelny i poznańscy kupcy.
Mimo obietnic polityków, po dwóch latach na targowisku jedyną zmianą jest zmniejszenie liczby kupców: z prawie 800 do 120 osób.
Wyniki II tury wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?