Jak wygląda krajobraz w MUKS Poznań po spadku drużyny seniorskiej z ekstraklasy i wycofaniu się z gry na jej zapleczu?
Andrzej Jabłoński: Krajobraz wygląda dobrze, bo spłaciliśmy długi i możemy prowadzić bieżącą działalność bez nadmiernego stresu. Zdajemy sobie jednak sprawę, że młode zawodniczki muszą się rozwijać i dlatego zgłosiliśmy drużynę do rozgrywek I ligi B. Na razie zajmujemy w niej trzecie miejsce, co jest niezłym wynikiem, biorąc pod uwagę, że gramy składem złożonym wyłącznie z juniorek.
Lokalny rywal, Inea AZS Poznań, nie dość, że walczy o powrót do ekstraklasy, to zdążył już zdobyć mistrzostwo Polski do lat 20. Czyżby hegemonia MUKS w koszykówce młodzieżowej stała się już tylko wspomnieniem?
Andrzej Jabłoński: To się dopiero okaże, bo finały w młodszych kategorii wiekowych nie zostały jeszcze rozegrane. Chcieliśmy wystawić drużynę w MP do lat 20, ale uniemożliwił nam to PZKosz, wprowadzając przepis o minimum sześciu zawodniczkach w wieku 20 lat. My mamy w klubie młodsze koszykarki, więc nie byliśmy w stanie spełnić wymogu formalnego. Poziom szkolenia nie obniżył się, skoro w reprezentacji do lat 18 mamy trzy zawodniczki - Patrycję Klatt, Sylwię Siemienas i Karolinę Olszewską, a w kadrze do lat 16 - Zuzannę Puc i Alicję Szloser.
Skromność to nie jest też chyba Pana wrodzona cecha, więc pewnie chętnie opowie Pan na czym polega fenomen MUKS…
Andrzej Jabłoński: To, że w niemal każdej kategorii młodzieżowej jesteśmy pretendentem do podium to zasługa systemu. Zajęcia prowadzimy już od piątego roku życia we współpracy z wybranymi przedszkolami. Dlatego hasło ,,każda Kasia, Ola gra już w kosza od przedszkola’’ to nie jest tylko slogan. Natomiast od IV klasy szkoły podstawowej we wszystkich tego typu szkołach z profilem koszykówki prowadzimy treningi w ramach Poznańskich Centrów Koszykówki. Mamy ich osiem i z każdego z nich najzdolniejsze dziewczynki trafiają do Szkoły Mistrzostwa Sportowego, która w ubiegłym roku została przeniesiona na Os. Tysiąclecia. Ta struktura pozwala na utrzymanie wysokiego poziomu szkolenia, który obejmuje 200 zawodniczek.
WIĘCEJ O PLKK, KOSZTACH I PLANACH - NA NASTĘPNEJ STRONIE
Młodzież szybko dorasta, a to rodzi problemy nie tylko wychowawcze. Zdolne koszykarki muszą szukać szans rozwoju w innych ośrodkach...
Andrzej Jabłoński: Mamy jeszcze dwa lata spokoju, bo większość zawodniczek jest dopiero w I klasie liceum. Gdybyśmy w rozgrywkach seniorskich w tym czasie awansowali na zaplecze ekstraklasy, to rzeczywiście zetkniemy się z materią sportu zawodowego. Już kilka razy to przerabialiśmy i nie mamy dobrych wspomnień. Z drugiej strony jestem człowiekiem sportu i nie mogę powiedzieć tym dziewczynkom, żeby zaczęły przegrywać, bo w Poznaniu nie ma pieniędzy i naszego klubu nie stać na profesjonalną koszykówkę.
No właśnie, dlatego pojawił się pomysł, by przenieść drużynę do Kórnika, ale tam też sprawa rozbiła się o koszty…
Andrzej Jabłoński: Niekoniecznie. Bardziej chodziło o sprawy mentalne. Miejscowi radni powiedzieli, że nie chcą zespołu napływowego i obcego. Dlatego postanowiliśmy powołać dwa centra koszykarskie w Szczodrzykowie i Kórniku. Trenuje w nich 60. dzieci. Plan jest taki, by grupa ta się rozrastała i stanowiła zalążek drużyny seniorskiej, o powołaniu której będzie można myśleć za trzy lata.
Może do tego czasu warunki do rozwoju sportu zawodowego zmienią się na korzyść również w Poznaniu?
Andrzej Jabłoński: Nie jestem pesymistą, ani optymistą. Uważam jedynie, że coś trzeba zmienić w systemie finansowania sportu kwalifikowanego. Nie krytykuję Urzędu Miasta, że ogranicza dofinansowanie drużyn seniorskich, tylko widzę też, że od 2007 r. niewiele się zmieniło. MUKS jest kuźnią talentów, które wkraczają w dorosły wiek i nie wiedzą, co ze sobą zrobić. To nienormalna sytuacja, że w ponad półmilionowym mieście nie mamy tym dziewczynom nic do zaproponowania. Osobiście wyleczyłem się już z ekstraklasy, ale to nie zmienia faktu, że nasze wychowanki nie mają perspektyw.
Prawda jednak jest taka, że nie tylko Poznań zrezygnował z PLKK. Ekstraklasa okazała się też za droga dla Leszna, Rybnika i Brzegu. Może czas skończyć z prężeniem muskułów, gwarantowanymi budżetami i zalewem ligi zagranicznymi zawodniczkami?
Andrzej Jabłoński: Sprawdza się to, o czym mówiłem już trzy lata temu. PLKK nie rozwija żeńskiej koszykówki, tylko tworzy dodatkowe koszty. Aspekt sportowy też został wypaczony, bo w statystykach Polki figurują tylko w kategorii ,,straty’’. A przecież liga open miała promować rodzime zawodniczki. Komercja poszła tak daleko, że bardziej opłaca się wykupić dziką kartę niż szkolić zawodniczki. Aby nie tonąć w oparach absurdu potrzebujemy zmian systemowych. Może trzeba wrócić do tego, co było 30 lat temu i stworzyć ligę rezerw. A może powinniśmy wzorować się na Anglikach, którzy postawili na odświeżenie lig w formule amatorskiej i totalne dofinansowanie poszczególnych reprezentacji. Jedno jest pewne - wspieranie obecnej koncepcji ekstraklasy to droga donikąd.
Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- Oddano hołd ofiarom Zbrodni Katyńskiej. Złożono wieniec na grobie Kazimierza Sabbata
- Szef MSZ: Albo Rosja zostanie pokonana, albo będzie stała u naszych granic
- Lecisz do Londynu? Uważaj. Na słynnym lotnisku rozpoczynają się strajki
- Niedziela była wspaniała. A jaki będzie poniedziałek? Sprawdź prognozę pogody