Kto mógł przewidzieć, że wpadnie w poślizg na jesiennych liściach. Tego na prawie jazdy nie uczą...
Proszę państwa, uczą. Teoretycznie. Trzeba obkuć, że jak się w poślizg wpada, to trzeba kręcić w kierunku przeciwnym, znaczy się tym samym, co tył ucieka... no właśnie: w teorii trudno spamiętać, a co dopiero w praktyce?
Jestem przekonany, że nikt nigdy nie zginął w wypadku z powodu braku umiejętności parkowania w zatoczce. Pewien jestem, że brak umiejętności ruszania z ręcznego mógł być co najwyżej przyczyną stłuczki. Policja zapewne też nigdy nie prowadziła dochodzenia w sprawie kierowcy zbiegłego po potrąceniu gumowego pachołka podczas cofania po łuku.
Z całą pewnością można jednak powiedzieć, że świeżo upieczony kierowca w takim Poznaniu zna na pamięć okolice ulicy Wilczak, teorię ma w małym palcu i marzy tylko o tym, aby popędzić szybciej niż przepisowe 50 kilometrów na godzinę.
Tyle tylko, że tego akurat nikt go nie nauczył. I nikt go za to nie oblał. Sam się nauczy przecież. Albo zginie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?