Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Afera mieszkaniowa: Urzędniczka skarbówki pomagała oszustom?

Łukasz Cieśla
Urzędniczka sfałszowała zeznania roczne klientki Mariusza T. To pozwoliło mu przejąć jej majątek
Urzędniczka sfałszowała zeznania roczne klientki Mariusza T. To pozwoliło mu przejąć jej majątek Andrzej Szozda
Dotarliśmy do bulwersujących informacji w aferze mieszkaniowej, której głównym "bohaterem" jest poznański doradca finansowy Mariusz T. Ciąży na nim kilkadziesiąt zarzutów dotyczących oszukiwania klientów. Właśnie wyszło na jaw, że z doradcą, przy jednym z oszustw, miała współpracować pracownica izby skarbowej. Na prośbę Mariusza T. sfałszowała zeznanie podatkowe. Miało ono posłużyć doradcy do przejęcia dużego majątku. Kobieta częściowo przyznała się do winy.

Ta historia zaczęła się kilka lat temu. Do Mariusza T. trafiła pewna mieszkanka Wielkopolski. Potrzebowała pieniędzy. Z aktu notarialnego, który zawarła z doradcą, wynika, że pożyczyła 70 tys. zł. W rzeczywistości, jak twierdzi klientka, było to tylko 30 tys. zł.

CZYTAJ TEŻ:
Afera mieszkaniowa: wyrzuceni z domu na oczach policji
Kolejna osoba trafi za kratki?
Notariusz podejrzana o oszustwa opuściła areszt

Ale znacznie ważniejsze od wysokości pożyczki było to, że Mariusz T. miał w określonym czasie załatwić klientce kredyt bankowy. Z tych pieniędzy spłaciłaby zaciągnięty u doradcy dług. Zależało jej na czasie, bo gdyby nie zdążyła oddać pieniędzy w terminie określonym w akcie notarialnym, Mariusz T. przejąłby jej majątek. Stanowił on zabezpieczenie pożyczki. Chodziło o działkę zabudowaną dwiema nieruchomościami.

Załatwianie obiecanego kredytu przeciągało się w czasie. Klientka uznała, że Mariusz T. celowo mnoży trudności, byle tylko utrudnić jej spłatę pożyczki i przejąć jej majątek. W pewnym momencie powiedziała mu, że sama załatwi kredyt, bo mu nie ufa i wie, że czyha na jej majątek.

Wtedy do akcji wkroczyła Renata S., pracownica poznańskiej izby skarbowej. Był 2006 rok. Mariusz T. miał z nią ustalić, że urzędniczka sfałszuje zeznanie podatkowe "niesfornej" klientki. Po co?

Odpowiedź przyszła niebawem. Nieświadoma niczego klientka poszła do banku po kredyt. Wtedy dowiedziała się, że nie może go dostać, bo przecież zalega z podatkami i jest niewiarygodna. Podstawą do takiego twierdzenia banku było zeznanie podatkowe, które sfałszowała Renata S.

Z kłopotów klientki skorzystał Mariusz T. Gdy minął termin spłaty pożyczki, zagarnął jej nieruchomość. Majątek szybko sprzedał osobie trzeciej.

- Finał tej sprawy jest taki, że klientka Mariusza T. pożyczyła od niego 30 tys. zł., a straciła majątek wiele więcej warty. Odkupiła już go od nowego właściciela, ale musiała wydać na to wielokrotnie więcej. Wartość szkody wyrządzonej przez podejrzanych wynosi 677 tys. zł - podsumowuje prowadzący śledztwo prokurator Sebastian Domachowski z poznańskiej Prokuratury Okręgowej.

Prokurator dodaje, że klientka jest jak do tej pory jedyną osobą, która bardzo szybko w trakcie kontaktów z Mariuszem T. zorientowała się, że jest przez niego wodzona za nos. Popełniła jednak błąd, bo wprost powiedziała doradcy, że przejrzała jego plan i zamierza nie dopuścić do przejęcia przez niego majątku.

Jak nieoficjalnie ustaliliśmy, Renata S. nie pracuje już w izbie skarbowej. Prokuratura wpadła na trop jej fałszerstwa dzięki wcześniejszym ustaleniom pokrzywdzonej klientki.

Renata S. podczas niedawnego przesłuchania w prokuraturze częściowo przyznała się do winy. Mówiła, że spełniła prośbę Mariusza T. i wypełniła PIT danymi, które jej podał. Twierdziła przy tym, że nie wiedziała, że sfałszowany dokument posłuży do oszustwa.

Do sądu trafił wniosek o aresztowanie Renaty S. Sąd się na to nie zgodził, wyznaczając w zamian zakaz opuszczania kraju i dozór. Stwierdził jednak przy tym, że istnieje wysokie prawdopodobieństwo popełnienia przez nią przestępstwa. Sąd nie uwierzył też w jej zapewnienia, że nie wiedziała o oszustwie.

Doradca Mariusz T. nadal przebywa w areszcie. Dziś poznański sąd rozpatrzy wniosek prokuratury o przedłużenie aresztu o kolejne trzy miesiące.

Mariusz T. nie przyznaje się do winy. "Głos Wielkopolski" od wielu miesięcy opisuje jego działalność. W jednym z tekstów, przedstawiając jego metody, nawiązaliśmy do głośnego filmu "Dług", którego bohaterowie byli zmuszani do spłaty fikcyjnego zobowiązania.

Klienci Mariusza T., jak wiele wskazuje, także byli wpędzani w spiralę odsetek, co przeważnie kończyło się utratą majątku. Mariusz T. był oburzony takimi sugestiami. Skarżył się, że robimy z niego przestępcę i "penera". Przekonywał nas także, że on tak naprawdę pomaga ludziom i ma dla nich dobre serce.

W związku ze sprawą Mariusza T. zarzuty usłyszało kilka współpracujących z nim osób. O liczne oszustwa podejrzewana jest m.in. poznańska notariusz D., w której kancelarii zawierano prawie wszystkie kwestionowane przez śledczych akty notarialne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski