Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Adam Pawlik: O kacu moralnym nie ma mowy

Bogna Kisiel
Adam Pawlik zapewnia: - O kacu moralnym nie ma mowy
Adam Pawlik zapewnia: - O kacu moralnym nie ma mowy Fot. Waldemar Wylegalski
Z poznańskim radnym Adamem Pawlikiem rozmawia Bogna Kisiel

PRZECZYTAJ TAKŻE:
Poznań: Radny Pawlik przeprasza My Poznaniaków. Prezydentowi zarzuca grę pozorów
Sensacja w Radzie Miasta: Pawlik przechodzi do PiS!
Wybory: Opuścił Poznaniaków na rzecz Grobelnego
Adam Pawlik wystartuje z listy Grobelnego
Poznań: Park Rataje bez zabudowy mieszkaniowej

Jak samopoczucie? Nie ma pan kaca moralnego po odejściu z PRO do PiS?

Adam Pawlik: - O kacu moralnym nie ma mowy. Takich decyzji nie podejmuje się z dnia na dzień, ale po głębokim przemyśleniu, zrobieniu bilansu za i przeciw. Raczej możemy mówić o pozbyciu się pewnego ciężaru.

Ale to nie była pierwsza wolta w pana życiu publicznym. Startował pan z listy PiS do Rady Miasta, potem związał się ze Stowarzyszeniem My Poznaniacy, a na końcu z Ryszardem Grobelnym.

PRZECZYTAJ KOMENTARZ MICHAŁA KOPIŃSKIEGO:
Polityczna śmierć Adama Pawlika

Adam Pawlik: - Mówienie o woltach uważam za złośliwe w stosunku do mnie. Jestem wstanie wskazać co najmniej dwa nazwiska, które są członkami stowarzyszenia a kandydowały z innego komitetu. Dlaczego nie mówimy tutaj o moim programie, który usiłuję konsekwentnie realizować?A kieruje się rozmowę na boczny tor. Co jest lepsze? Czy naobiecywać mieszkańcom złote góry, a dzień po wyborach powiedzieć "Ale byliście naiwni, ja i tak będę robił co mi się podoba"? Czy jednak nie zapominać o złożonych zobowiązaniach? Wybieram tę drugą wersję. Nieporozumieniem jest mówienie o moim skakaniu z kwiatka na kwiatek. To nie jest tak, że byłem członkiem lewicy i przepisałem się do prawicy. Byłem członkiem PiS od momentu powstania tej formacji i do niej wróciłem. Mój światopogląd cały czas jest ten sam.

A gdzie choć odrobina lojalności? Z listy stowarzyszenia przeszedł pan do obozu swojego wroga nr 1.

Adam Pawlik: - Prezydent Grobelny w kwestii parku Rataje nie był moim oponentem dlatego, że ja tak sobie wymyśliłem. Był, moim zdaniem i okazało się że w dalszym ciągu jest, osobą która sprzyja tej drugiej stronie. która chce tereny przeznaczone na sport i rekreację zabudować. Z tego punktu widzenia prezydent jest moim głównym oponentem.

To dlaczego pan się przyłączył do prezydenta?

Adam Pawlik: - Wiele osób uważa, że się sprzedałem i zaniechałem tematu parku Rataje, przyjmując propozycje prezydenta. Zgodziłem się, bo w październiku 2010 r. otrzymałem list nie od "Kowalskiego", ale prezydenta tego miasta. Takie nazwisko i stanowisko do czegoś zobowiązuje. R. Grobelny napisał, że rozumie argumenty społeczności ratajskiej, dostrzega 15 tys. podpisów w obronie parku i dołoży wszelkich starań, by to przedsięwzięcie zrealizować. Moja obecność w radzie miała być gwarantem sukcesu parku. W ubiegłym tygodniu prezydent w wywiadach starał się mnie zdyskredytować mówiąc, że jestem naiwny, bo wydaje mi się, że rzucimy wszystkie sprawy w mieście i zajmiemy się tylko parkiem Rataje. To nieporozumienie.

Czy nie potraktował pan stowarzyszenia instrumentalnie?

Adam Pawlik: - Nie. Stowarzyszenie daje do zrozumienia, że jeśli chcecie realizować ważną sprawę dla miasta przyłączcie się, a my wam damy wsparcie szyld i dobre imię. Przyjmując propozycję prezydenta, miałem nadzieję, że wspólnie będziemy realizować ideę parku, a My Poznaniacy przyłączą się i nie zaniechają prac nad tym tematem. Tak się niestety nie stało nad czym ubolewam. Okazało się, że żal czy walka z kimś była ważniejsza od sprawy. Mam nadzieję, że w przyszłości będzie inaczej.

A może uznał pan, że nie mają szans w wyborach?

Adam Pawlik: - Nie. Wiązałem się ze stowarzyszeniem, a ono ze mną, by realizować wizję parku Rataje. Jedynym, głównym oponentem był prezydent. Jeżeli chciał się przyłączyć, to głupotą z mojej strony byłoby powiedzieć: "Nie, my cię nie lubimy. Nawet jeśli chcesz wybudować park, to zrobimy to bez ciebie". Czas oczywiście zweryfikował tą tezę i okazało się, że prezydent potraktował mnie instrumentalnie.

Był pan naiwny, że uwierzył?

Adam Pawlik: - : Proszę nie wkładać w moje usta swoich słów.

Pytam, a nie odpowiadam za pana.
Adam Pawlik: - Już mówiłem, że głupotą byłoby nie przyjąć propozycji głównego oponenta, który się nawrócił. Ale ta osoba potraktowała mnie instrumentalnie. I w tym sensie dałem się oszukać. Ale tak naprawdę prezydent oszukał mieszkańców Rataj, nie mnie.

Czy to była jedyna przyczyna pana odejścia z PRO?

Adam Pawlik: - Nie, ale podstawowy powód. Nikt od prezydenta nie wymagał rzucenia wszystkich pieniędzy na Park Rataje. Ustaliliśmy, że w tej kadencji temat podzielimy na dwa wątki. Pierwszy inwestycyjny, bo własność gruntu i możliwości budżetowe, pozwalają na przekazanie 3 mln zł na główne ciągi komunikacyjne z oświetleniem. Drugi, znacznie ważniejszy, wątek to podjęcie prac zmierzających do ostatecznego ustalenia co ma się w tym parku znajdować, porozumienie się z prywatnymi właścicielami terenu i wtedy dokonanie zmian planistycznych.

I tu jest zaniechanie?

Adam Pawlik: - Nic w tym kierunku się nie robi. Konsultacje społeczne, dotyczące sposobu zagospodarowania tego terenu, które prowadzi urząd, zmierzają do zantagonizowania mieszkańców. Obecnie wszyscy są skłóceni. Na tym żeruje prezydent mówiąc, że przecież nie potraficie się porozumieć, to co ja będę przesądzać. Pod koniec roku architekt zaproponował wizję parku na bazie pracy konkursowej, która wygrała. Po spotkaniach z mieszkańcami, którzy zgłosili wiele uwag, miał przemodelować koncepcję. Co się okazało? W tym roku, na starcie drugiego etapu konsultacji, architekt zaproponował dokładnie tę samą wizję co trzy miesiące wcześniej. Ich uczestnicy zrozumieli, że traktuje się ich jak kretynów. W ten sposób wygenerowano konflikt, ludzie zaczynają wietrzyć spiski. Prezydent, jako wytrawny polityk w wyśmienity sposób zarządza konfliktem. I to służy drugiej stronie, która chce zbudować park.

Z czym jeszcze w polityce prezydenta pan się nie zgadza?

Adam Pawlik: - Polityka to sztuka kompromisu. W imię jego, gdy sprawa parku będzie godnie reprezentowana, w innych kwestiach można przymknąć oko. Ale bardzo nie podoba mi się planowanie przestrzenne w mieście. W ubiegłym roku rozpatrywaliśmy plan Kopanina Rudnicze C (właścicielem tych gruntów są 2-3 podmioty, zajmujące się działalnością deweloperską) okazało się, że jego uchwalenie niesie za sobą konsekwencje finansowe dla miasta sięgające ok. 40 mln zł. Jeśli podnoszę tę kwestię, a w odpowiedzi słyszę, że to jest bolszewizm, to nie ma dyskusji merytorycznej. Jest reprezentowanie interesów wielkich tego miasta.

Czy przejście do klubu PiS nie było koniunkturalne?

Adam Pawlik: - Moja bytność w klubie PRO stała się faktem dlatego, że prezydent przyłączył się do drużyny "park Rataje". Jeśli temat nie idzie do przodu, a wręcz prowadzone są działania destrukcyjne, to ja mam powiedzieć dopiero przed wy-borami: wybaczcie, myliłem się. Stąd moja decyzja o zmianie właśnie teraz. Póki jeszcze coś można zrobić w tej kadencji. Przełomem był tegoroczny budżet, którego projekt złożył prezydent w listopadzie. W połowie stycznia spytałem prezydenta, czy ma zamiar porozmawiać o nim z naszym klubem. Ale klub PRO nie ma takich oczekiwań, w ciemno popiera. Wtedy zaproponowałem, żebyśmy częściej się spotykali i rozmawiali o mieście. Prezydent uznał to za słuszne i od tego czasu raz w tygodniu spotyka się z PRO, najczęściej w piątki o godz. 10. Ale mnie, jako prowodyra z tych spotkań wykluczono. Nie mogłem w nich uczestniczyć, bo pracuję w godz. 7.30-14.30. Wielokrotnie sygnalizowałem ten problem.

Nie boi się pan oceny wyborców?

Adam Pawlik: - Wierzę w ich mądrość. Wiedzą, że to co Pawlik ma to nazwisko, które wywiązuje się ze swoich zobowiązań. Nie mógłbym spojrzeć w lustro, gdybym przyjął ofertę prezydenta i zapomniał o mieszkańcach. Na liście wyborczej byłem na drugim miejscu, a otrzymałem większe poparcie niż osoba z pierwszego więc wyborca głosował na mój program, a nie szyld prezydenta.

Nie dziwię się, potrafi pan zadbać o swoją promocję.

Adam Pawlik: - Mieszkańcy muszą wiedzieć co robi osoba, zajmująca się działalnością publiczną.

Nie każdy ma takie możliwości, jak pan czyli gazetkę osiedlową do dyspozycji.

Adam Pawlik: - To jest wybór radnych. Są 42 samorządy pomocnicze, a radnych jest 37. Kto broni radnemu poddać się kolejnej weryfikacji wyborczej i zostać radnym osiedlowym, by oprócz spraw strategicznych dla miasta, zająć się tymi bardziej przyziemnymi. Radni miejscy mają prawo zostać szefami rad osiedli i korzystać z dobrodziejstwa, jakim jest gazetka osiedlowa.

Czy wie pan o co mają żal do pana radni PRO?

Adam Pawlik: - Proszę mi powiedzieć.

O sposób odejścia, że nie spotkał się pan z nimi.

Adam Pawlik: - Gdybym podjął tę decyzję z dnia na dzień, ta argumentacja byłaby w 100 procentach słuszna. Tak nie było. Dawałem wiele sygnałów, że czuję się marginalizowany. Wielokrotnie lekceważono moje stanowisko, pytania. Szef klubu całkowicie ignorował mnie, eliminował ze spotkań z prezydentem. Podczas posiedzeń klubu okrzykiwano mnie bolszewikiem. Chciano mnie z niego wyrzucić, gdy poruszyłem sprawę planu Kopanina Rudnicze C, ale prezydent ich powstrzymał. Jak pani sobie wyobraża, że informuję PRO o swojej decyzji? Pewne osoby wydrapałyby mi oczy. Mógłbym nie doczekać konferencji, na którą następnego dnia zaprosiłem dziennikarzy. W tym klubie wszyscy patrzą na siebie wilkiem. Uważam, że postąpiłem najuczciwiej, jak się dało.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski