Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Aby piesi byli bezpieczni, "złapie" ich detektor

Elżbieta Sobańska
Z badań wynika, że aktywne przejścia poprawiają bezpieczeństwo
Z badań wynika, że aktywne przejścia poprawiają bezpieczeństwo fot. lunaro
Do końca roku na dziesięciu szczególnie niebezpiecznych przejściach w Poznaniu zamontowane zostaną specjalne urządzenia, dzięki którym poprawi się bezpieczeństwo pieszych i rowerzystów. W ten sposób stolica Wielkopolski dołączy do grupy państw oraz miast w Polsce, które zdecydowały się już na system aktywnych przejść dla pieszych.

- Według badań szwedzkich, kierowcy przy użyciu tego systemu zwalniają średnio 13-20 km/godz., a to może oznaczać granicę życia i śmierci - wyjaśnia Władysław Kulczyński, specjalista do spraw oznakowania z poznańskiej firmy Lunaro, która zajmuje się dystrybucją urządzeń. - System wpisany jest też w unijny program dotyczący bezpieczeństwa dzieci poruszających się do i ze szkoły.

Na Pomorzu, testy działających od kilku miesięcy aktywnych przejść dla pieszych, okazały się obiecujące - sprawdzają się znacznie lepiej niż zwykłe sygnalizatory. Od niedawna podobny system funkcjonuje m.in. na kilku przejściach w Krakowie. Teraz na takie rozwiązanie zdecydował się również Zarząd Dróg Miejskich w Poznaniu.

- Oznakowanie poprawi bezpieczeństwa pieszych i rowerzystów - mówi Tomasz Libich, specjalista do spraw informacji publicznej ZDM. - Miejsca zostały wybrane ze względu na brak sygnalizacji świetlnej, duże natężenie ruchu, zwłaszcza samochodowego oraz brak oświetlenia drogowego.

I tak aktywne przejścia powstaną na ulicach: Lechickiej (przy ul. Murawa), Lutyckiej (przy ul.
Szczawnickiej), Lutyckiej (przejazd rowerowy), Lutycka (przy przejeździe kolejowym - Sytkowska), Obornickiej (przy ul. Jaroczyńskiego), Szydłowskiej (przy ul. Sokoła), Estkowskiego (przy ul. Chwaliszewo), Dymka (przy ul. Szpaków) oraz Chartowo (dwa urządzenia przy kościele).
System wykorzystuje m.in. diody typu LED, a jego zadaniem jest "wykrycie" tych, którzy wchodzą na przejście. Jest to możliwe dzięki detektorowi działającemu w podczerwieni.

Sygnał do modułu przesyłany drogą radiową, dzięki czemu niepotrzebne są kable czy przewody. Z kolei sensor natężenia światła naturalnego reguluje moc emisji światła ostrzegawczego w zależności od pory dnia, roku, warunków atmosferycznych. W efekcie taki sygnał świetlny nie oślepia kierowców, a mimo to widzą go z odległości nawet kilometra.

- System aktywuje się tylko w momencie, kiedy pieszy wkracza na przejście i nie przyzwyczaja kierowców do ciągłego pulsowania w danym miejscu. Człowiek chcący przejść na drugą stronę jezdni nie musi też naciskać guzików, wystarczy, że znajdzie się w polu detekcji - tłumaczy Władysław Kulczyński. - Nie ma też ryzyka, że detektor włączy się, kiedy pieszy idzie wzdłuż przejścia, bo jest kierunkowy. Nie wychwytuje też chociażby gałęzi czy liści.

- Warto dodać, że system jest mobilny, co oznacza, że można zmieniać jego lokalizację. Nie bez znaczenia jest również to, że jego zakup i montaż jest tańszy od budowy sygnalizacji świetlnych - zaznacza Libich.

Koszt dziesięciu aktywnych przejść wynosi ponad 260 tys. zł.
Jeśli system się sprawdzi, być może zainstalowany będzie w innych częściach regionu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski