22 kwietnia ubr. na drodze krajowej 25 w pobliżu Galerii Ostrovia doszło do tragicznego w skutkach wypadku. Kierowany przez 20-letnią kobietę citroen xsara picasso uderzył w bok potężnej koparki, która posuwała się w poprzek jezdni. Było ciemno, padał deszcz, a koparka nie jest z boku oświetlona, więc kobieta w ogóle jej nie dostrzegła. Zahamowała tuż przed przeszkodą, w którą uderzyła z prędkością ok. 60 km na godzinę. W efekcie zginął pasażer, który jechał nieprzypięty pasami.
Kierowca koparki, 50-letni Jerzy C. nie miał uprawnień do kierowania pojazdem. Mężczyzna uciekł z miejsca wypadku i został zatrzymany dopiero w południe następnego dnia. Był pijany. Winą za całą sytuację obarczył Remigiusza Kaźmierczaka, właściciela m.in. salonów samochodowych, ojca trzynaściorga dzieci. Według śledczych, to on był dysponentem koparki. Przedsiębiorca miał też wydać polecenie operatorowi, aby wjechał na drogę krajową, a następnie, kiedy doszło do wypadku, by uciekł. Operatora zabrał z miejsca tragedii jego krewny. Cała trójka została zatrzymana i tymczasowo aresztowana. Sprawca wypadku, operator koparki wyszedł na wolność we wrześniu ub.r. Jego krewny spędził za kratami dwa miesiące. Remigiusz Kaźmierczak walczył o wolność przez rok, choć, jak twierdzi, jest tylko... świadkiem wypadku. Od lipca przebywał na oddziale szpitalnym poznańskiego aresztu. W ostatnim czasie jego stan zdrowia uległ pogorszeniu o czym ma świadczyć opinia ordynatora oddziału. Wynika z niej, że oskarżony wymaga specjalistycznego leczenia, którego nie da się prowadzić w warunkach aresztu.
- W ocenie oskarżenia należy zauważyć, że stan zdrowia podejrzanego był badany trzykrotnie, w tym przez biegłego. Lekarz z Aresztu Śledczego w Poznaniu jest specjalistą z zakresu chorób wewnętrznych, nie jest lekarzem sądowym i jego opinia wymaga opinii lekarza sądowego - mówił Maciej Meler, prokurator, który wnioskował o odrzucenie apelacji obrońców.
23 kwietnia Sąd Rejonowy w Ostrowie Wielkopolskim przedłużył areszt Remigiuszowi Kaźmierczakowi o kolejne miesiące. Obrońcy przedsiębiorcy przedsiębiorcy wnieśli apelację. Zaproponowali, że jest on gotów wpłacić 300 tys. zł kaucji, obciążenie hipoteką dwóch nieruchomości wartych ponad 700 tys. zł a także poddać się pod dozór policji i pięć razy w tygodniu meldować się na komendzie. Zwracali także na pogarszającą się sytuację finansową w jego firmach.
Dotychczas sąd nie godził się na wypuszczenie mężczyzny na wolność, tłumacząc to grożącą mu wysoką karą i obawą matactwa. W środę nastąpił jednak przełom. Sąd Okręgowy w Kaliszu zgodził się na 300 tys. zł kaucji i uchylił areszt.
- Sąd podziela opinię, że jest wysokie prawdopodobieństwo popełnienia przestępstwa w świetle zebranych dotychczas dowodów. Sytuacja procesowa uległa zmianie. Do sądu trafił już akt oskarżenia. Obawa matactwa, która była główną przesłanką utrzymywania tymczasowego aresztu wobec oskarżonego straciła w tej sytuacji na sile - mówiła w ustnym uzasadnieniu sędzia Wiesława Klimowicz. - Natomiast pozostałe przesłanki nie mogą w sytuacji zdrowotnej oskarżonego prowadzić do dalszego stosowania izolacyjnego środka zapobiegawczego.
- Nie spodziewaliśmy się takiego wyniku. Jestem mocno wzruszony. W końcu będziemy mogli zobaczyć tatę. Bardzo się cieszę. Tata w końcu wyjdzie na wolność i będzie mógł stanąć przed sądem jak normalny człowiek i udowodnić swoją niewinność – powiedział po ogłoszeniu postanowienia Piotr Kaźmierczak, jeden z synów przedsiębiorcy.
ZiemiaKaliska.com.pl Dołącz do naszej społeczności na Facebooku!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?